7 kwietnia 2011

Annick Goutal Le Mimosa — a to już nawet nie śmierdzi…

Po zeszłorocznym trzęsieniu ziemi w postaci świetnego Ninfeo Mio, moje oczekiwania wobec tej marki wzrosły. Trudno jednak żywić wielkie nadzieje, kiedy w nazwie perfum widnieje kwiat mimozy. Z definicji jest on lekki, transparentny, ciut pudrowy, aksamitny wręcz i wiosenny bez dwóch zdań. Pytanie tylko, czy ktokolwiek jest w stanie pokazać jego odsłonę w ciekawym świetle?

Przyznam szczerze, że po całej akcji promocyjnej perfumerii Quality… Czytaj dalej… byłem przekonany, że Doyen i Goutal się ta sztuka udała. Niestety nie. Z bólem stwierdzam, że marketing wziął górę na zdrowym rozsądkiem. Le Mimosa jest płaska, wtórna i przede wszystkim chemiczna do bólu. Tak może pachnieć masowa popelina podróbek na półkach La Rive, czy stoiskach na Centralnym. Doyen się ośmieszyła. Ja rozumiem, że mimoza pachnie tak, a nie inaczej. Jednak otoczenie i ogólne wrażenie są negatywne. Ten zapach nawet nie śmierdzi. On jest po prostu do bólu nijaki, syntetyczny, tani i odpustowy.

To jeden z ciosów w perfumeryjną niszę. Ukłon w stronę mas. Ukłon w stronę rozwrzeszczanych blachar i tipsiar. Taki sobie „zapaszek”.

Nuty: mimoza, brzoskwinia, piżmo, irys, anyż, nuty zielone, drewno sandałowe
Rok powstania: 2011
Twórca: Isabelle Doyen
Cena, dostępność, linia: za 50 mL wody toaletowej zapłacimy 290 zł; za 100 mL 415 zł

Fot. nr 1 z macamuse.files.wordpress.com
Fot. nr 2 z barcinski.net

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
6 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anonimowy
Anonimowy
14 lat temu

Zapach letni i świeży, ale taki miał być. Nie każdemu musi się podobać.

Anonimowy
Anonimowy
14 lat temu

Dzień dobry 🙂
Czytam Pana blog od jakiegoś czasu. Początkowo z uznaniem śledziłam recenzje zapachów. Z czasem jednak coraz więcej odnajduję w nich "agresji". Tak, jakby chciał Pan podkreślić, że nisza to iście "pański" sort, nie dla "prostaczków", nie dla "maluczkich". Jak w dzisiejszej recenzji "blachar, tipsiar". Smutne to, że kultura ustępuje nadęciu i wulgarności. Mam nadzieję, że powróci Pan do stylu, który tak mocno mnie tu przyciągał…

Pozdrawiam
Ola

bert
bert
14 lat temu

Musze obronic Autora tego bloga: opisywany zapach to jest po prostu jakas obraza dla potencjalnych nabywcow. Ja bym to okreslil jeszcze "lepszymi" slowami jako amatorszczyzne i po prostu smutne ale zlodziejstwo. Na szczescie kazdy ma swoj nos i rozum – i kupi sobie to na co mu jego rozum pozwala. Wszystkim radze poszukac czegos znacznie bardziej udanego niz to dziwactwo (i jeszcze ta nazwa MIMOSA – wiadomo ze to bedzie odpust i po prostu dno) czyli jak zapach wody – zapach niczego

bert
bert
14 lat temu

wczoraj mialem okazje powachac FLORIS VETIVER – to jest dopiero DZIEŁO SZTUKI. Nie tracmy czasu na mimose, czy jak jej tam,….:)

Anonimowy
Anonimowy
13 lat temu

FLORIS VETIVER To genialne perfumy wahałem jestem pod wrażeniem ale marka został zepsuta przez dystrybutora w Polsce … dobrze ze w hipermarketach tego nie umieścili

smerfetka
12 lat temu

też nie lubię tipsiar i tlenionych perchydrolem dziuń, więc skoro zapach jest sztuczny to bardzo trafne porównanie!!!!:)