Ostatnio dużo na Nie Muzycznej Pięciolinii klasycznych zapachów. Chcę wierzyć, że Was to nie nudzi? A przynajmniej „jeszcze” nie nudzi, bo dziś dokładam kolejną cegiełkę. Tym razem w angielskim stylu. Męską. Bez dwóch zdań. LP No. 9.
Recenzja dzisiejsza będzie krótka, ale konkretna. Bardzo konkretna.
LP No. 9 to zapach, z którego wyewoluowała idea najnowszego, ale żałośnie marnego Sartorial. I choć pomysł jest ten sam, to zupełnie inny jest efekt. LP No. 9 spaja w jedną całość cytrusowe otwarcie, gorzkie rozwinięcie i ciepłą bazę. Przejścia ma harmoniczne, nie ostre, lecz mimo to zachowuje szorstką…
Pachnieć tymi perfumami to znaczy miotać dyskretnymi drzazgami cynamonu, oplatać otoczenie sznurem niedosłownego szypru. Mnie osobiście w każdej chwili rzuca na kolana skoncentrowana nuta kwiatowa zatopiona w gorzkim eugenolu. LP No. 9 jest przez to jednocześnie palący i słodki. Z głębi potrafi wydobyć żyletkowatą paczulę, przy której na zasadzie kontrastu spoczywa miękka waniliowo-ambrowa nuta. Paradoksalnie baza nadaje kompozycji szalenie samczego, skórzanego wręcz charakteru.
Nie trawię zapachów tego typu. Zawsze kojarzyły mi się z dziadami stojącymi pod monopolem i pijącymi najtańszą wódkę. LP No. 9 to perfumy, które pokazują, że ten trudny temat można wyprowadzić w obszar interesującej olfaktorycznej gry i bez straty męskiego pierwiastka być po prostu kunsztownym pachnidłem.
Nuty: palisander, mandarynka, bergamotka, jaśmin, irys, róża, ylang-ylang, goździki, cynamon, pieprz, gałka muszkatołowa, wanilia, paczula, piżmo, ambra
Rok powstania: 1999
Twórca: Christian Provenzano
Cena, dostępność, linia: za 100 mL wody toaletowej zapłacimy w perfumerii GaliLu 395 zł
Fot. nr 1 z ahfashion.com
Fot. nr 2 z fragrantica.com
Fot. nr 3 z thepurplepassport.com