Wzmocnione klasyczne Paris było jedną z bardziej oczekiwanych premier tego roku. Oba zapachy za główną nutę obrały fiołka. To trudny kwiat, który w perfumach jest używany raczej jako element tła, niż składnik pierwszego planu. Zielona, pudrowa, czasami mroczna, czy wręcz gnijąca woń zdecydowanie nie należy do wesołego grajdołka z „owockami” i „kfiatkami” perfumeryjnej masówki. Paris L’Essence to perfumy dla ludzi, którzy bardziej…
Z bólem serce mówię, że nie wróżę wielkiej kariery perfumom Balenciaga w naszym kraju. Polki jeszcze długo nie będą potrafiły docenić kunsztu takich kompozycji. No, bo powiedzmy sobie szczerze: Paris L’Essence to zapach zbyt trudny dla prostego nosa. Już w pierwszej chwili po aplikacji kreuje na skórze obraz mrocznej zieleni przełamanej słoną, wietrzną nutą wetiweru. Użycie tak dużej ilości tej ingrediencji wymagało sporej odwagi, bo na damskiej półce to rzecz raczej niespotykana. Połączenie z fiołkiem trochę ją zmienia, wydobywa miękki i zimny pierwiastek, po którym spokojnie płożą się pudrowe, zielone liście. Efekt jest piękny, misterny i może zachwycić, ale tylko osoby, których perfumeryjne CV nie ogranicza się do nowości Kleina, Bossa i Armaniego.
Później robi się ciut łatwiej. Zielona nuta nabiera delikatnie soczystej maniery. Rozjaśnia się i traci początkowe szorstkości. Przypomina trochę zapach mokrych kamieni w lesie, wilgotnej trawy, ściółki. Znowu jest to przykład sztuki najwyższych lotów, ale co z tego? W walce teatr kontra telewizja wskazanie ilościowego zwycięzcy jest bezdyskusyjne. Tak samo tutaj. Polki lubią pop. Żeby było łatwo, prosto i przyjemnie.
Złudzeń, co do pozycji Paris L’Essence nie pozostawia też baza. Ostra, zielono-brunatna, ziemista wręcz. Jest znacznie bardziej sucha i znowu słona. Grunt został pokryty sporą ilością pudrowych piżm, których w składzie nie ma, ale których obecność jest dla nosa bezdyskusyjna. Nie są one beznadziejnie chemiczne, ale bardziej przypominają zapach suchej, pustynnej ziemi.
Porównując do klasyka muszę napisać, że jest o wiele lepiej, ciekawiej, ale też niełatwo. Do tego dochodzi przewrotny design, gdzie postawiono na szmaragdową barwę płynu, zarezerwowaną do tej pory raczej dla męskich pachnideł.
A może się mylę i kobiety docenią prawdziwie szlachetny charakter tej kompozycji?
Nuty: wetiwer, fiołek, mech dębowy, paczula, nuta drzew iglastych
Rok powstania: 2011
Twórca: Olivier Polge
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w trzech pojemnościach: 30, 50 i 80 mL (w cenach odpowiednio: 235, 320 i 390 zł)
Trwałość: bardzo dobra, około 8 godzin
Fot. nr 1 z materiałów prasowych
Fot. nr 2 z superstock.co.uk
Fot. nr 3 z fineartamerica.com