1 stycznia 2012

The Perfumer’s Workshop Tea Rose — rozkosz masochisty

Fot. Nicole Kidman.

Kiedy Nicole Kidman bez żadnego zażenowania ogłosiła, że pachniała Tea Rose na gali rozdania Oscarów 2004, podniósł się spory szum.  

Amerykańska gwiazda kilka chwil wcześniej stała się twarzą legendarnej Piątki i podpisała lukratywny kontrakt z Francuzami. A w perfumeryjnym światku na nowo odżyło wspomnienie różanych perfum za 10 dolarów.

Oryginalna formuła tych perfum powstała w pierwszej połowie lat 70. (różne źródła podają lata 1972 i 1975) i bez dwóch zdań wpisała się w kwiatowe trendy tamtego okresu. Na forach internetowych (głównie zagranicznych) czytałem w rumieńcami na twarzy opisy fanek tego pachnidła. Zauważyłem też, że większość pisze o Tea Rose w czasie przeszłym i wyciąga wspomnienia sprzed wielu, wielu lat. I naszła mnie taka refleksja, że produkt The Perfumer’s Workshop jest po prostu za tani dla lubujących luksus Amerykanek i Europejek. W tym kontekście cieszy postawa Nicole Kidman. Widać, że docenia piękne aromaty.

A Tea Rose to róża pełną gębą. Iskrzący, świdrujący niemal początek to popis sporej dawki bergamotowego olejku, w którym zatopiono czerwone płatki. Ten start jest wręcz świeży i sterylny. Przy pierwszych testach nadgarstkowych aż za bardzo, ale z czasem doszedłem do wniosku, że to popisowy stempel twórcy. Trudny do podrobienia. Czytaj dalej…

Wyparowanie olejków cytrusowych implikuje kolejne wrażenie. Płatki zaczynają się rolować w kształt różanych szpilek, wręcz cienkich szpitalnych igieł. W tle przemyka nawet jakaś lekko medyczna nuta, choć nie zgadnę, co odpowiada

Tea Rose.

za ten efekt. Finalnie Tea Rose zmienia się w feerię ostrych ukłuć. Wręcz przebija nabłonki nosa, ale w każdej chwili zachowuje całkowicie różanych charakter. To coś na kształt zachwytu masochisty.

Dziwić mogą deklaracje producenta o zawartości tuberozy, lilii i jaśminu. Nic chcę oszukiwać i czarować. Ja ich tu nie czuję. Istotną zmianę przynosi dopiero baza. Lekko drzewna, miękka, wręcz cielesna. To właśnie w te ambrowo-sandałowe podłoże wbijają się ostre elementy z faz poprzednich. Miękko, bezszelestnie i z gracją. I największym minusem całego spektaklu jest jego szybkość. Tea Rose to arcydzieło, które trwa jednak trzy, góra cztery godziny, i pozostawia wielki niedosyt.

Ale przecież o to chodzi.

Nuty: róża, bergamotka, jaśmin, tuberoza, lilia, ambra, drewno sandałowe, palisander, drewno cedrowe
Rok powstania: 1972 (lub 1975)
Twórca: Jack Mowen
Cena, dostępność, linia: w perfumeriach internetowych za 120 mL zapłacimy około 50 zł; zapach nie jest podrabiany
Trwałość: niska; 4 godziny maksymalnie

Fot. nr 1 z wallpapers.com

Pozostałe recenzje

24 kwietnia 2025

Najlepsze perfumy 2024 roku – podsumowanie

Szanowni Państwo, Drodzy Przyjaciele,

z wielką przyjemnością i dumą oddaję w Państwa ręce pierwsze i jedyne w Polsce tak szerokie podsumowanie roku 2024, które przyjmuje postać rankingu

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
22 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
smerfetka
13 lat temu

Dzięki marialisie poznałam, kupiłam i pokochałam,,,fakt daje po nosie ale za to jak!!!

Anonimowy
Anonimowy
13 lat temu

A ja tam używał go od wielu lat. Najpiękniejsza róża to właśnie ta.

JAROSLAV
13 lat temu

Marcinie nosem wyżej wymienionego zapachu jest Jack Mowen
Możesz wpisać:)
Super recenzja + kilka ciekawostek, o których nie miałem pojęcia:)
pzdr

JAROSLAV
13 lat temu

Marcinie znasz może inne zapachy tej marki?
Tego jest strasznie dużo, a ceny rewelacyjne:)
http://www.okazje.info.pl/sklep-internetowy/perfumeria-pl/ceny/perfumers-workshop/

Marcin Budzyk
13 lat temu

* Smerfetko. Daje po nosie z klasą :). To na pewno jedno z tych pachnideł, które nie powinno pokrywać się kurzem historii. Gratuluję zauroczenia, bo obiekt zacny.

* Anonimowy. Wierzę. Tea Rose można nie lubić, można kochać, ale nie można przejść obojętnie. Dla mnie to też ścisły wierzchołek różanych kompozycji.

* Jarku. Dziękuję podwójnie zatem. Już poprawiłem autora. 🙂

JAROSLAV
13 lat temu

Z początku myślałem, że cena wody toaletowej to jakiś żart:))

Marcin Budzyk
13 lat temu

* Jarku. Niestety, nie znam. Pamiętam jednak, że na dawnym zlocie ktoś przyniósł miniaturkę wody Samba w czarnym flakoniku i zapach wzbudził spore emocje. Ja go nie pamiętam, a chyba nawet nie wąchałem.

Szym_miszcz_dzedaj
13 lat temu

Słyszałem wiele o czarnej Sambie, cena za 100ml to około 100zł. Czy ktoś z komentujących jest w stanie opisać ten zapach? Z góry dzięki za odzew

smerfetka
13 lat temu

Jakbym była wlłaścielką perfumerii napewno bym się u Ciebie reklamowała, PO TAKICH CIEKAWYCH RECENZJACH moje flaszki sprzedawałyby się jak świeże bułeczki…:)

Anonimowy
Anonimowy
13 lat temu

Och, jak sie cieszę moja ulubiona Tea Rose na salonach;)
marialisa

Anonimowy
Anonimowy
13 lat temu

Dzięki Ci, Marcinie, za reklamę mojego ulubionego zapachu i świetną, jak zawsze recenzję – czytanie jej dla mnie było prawdziwą ucztą:)
marialisa

Marcin Budzyk
13 lat temu

*Smerfetko, Marialiso. Dziękuję za miłe słowa. Od Was liczą się podwójnie. 🙂

Olfaktoria
13 lat temu

A mnie zastanawia, jakie są Twoje kryteria arcydzieła, Marcinie. Zawsze mi się wydawało, że na jakość, a co za tym idzie, również "arcydzielność" perfum składa się min. właśnie ich trwałość, która to w przypadku Tea Rose, jak sam, mówisz, pozostawia wiele do życzenia.

Zapachu nie znam, aczkolwiek z chęcią bym powąchała 🙂

Marcin Budzyk
13 lat temu

* Olfaktorio. To jest tak, że dla mnie trwałość ma naprawdę marginalne znaczenia jeśli sam zapach jest piękny. A tak właśnie jest w tym wypadku. 🙂 Próbkę niestety wypsikałem do dna, więc nie będę w stanie usłużyć. No chyba, że oparami z fiolki. 🙂

Anonimowy
Anonimowy
13 lat temu

Moim zdaniem trwalość Tea Rose jest absolutnie powalająca – na równi z dziełami Muglera – ale to też zrozumiałam dopiero, jak ponosiłam dłużej Tea Rose
Marialisa

Olfaktoria
13 lat temu

Cóż… Pozostaje mi zatem stwierdzić, iż jestem skonfundowana. Myślałam, że jest zupełnie inaczej.

Za opary z fiolki dziękuję – śmiem twierdzić, że nic mi to nie powie o zapachu, a już na pewno nie pomoże zweryfikować informacji o ich (nie)trwałości :p

diggerowa
13 lat temu

kusicie tą różą, oj, kusicie…chyba kupię w ciemno, serio 😉 róża to nie jest to, co tygryski lubią najbardziej, ale ryzyko musi być!

Marcin Budzyk
13 lat temu

*Diggerowa. Majątku nie kosztuje Tea Rose, więc można brać. Później na pewno znajdzie się chętny na Allegro, gdyby Tobie się nie spodobał.

Anonimowy
Anonimowy
13 lat temu

Trwałość Tea Rose to ponad 12 godzin. Pozdrawiam Autora.

Anonimowy
Anonimowy
12 lat temu

tea rose,dla mnie super,mąż niezbyt zadowolony

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

Howdy! This post couldn't be written much better! Looking at this
post reminds me of my previous roommate! He always kept talking about this.

I most certainly will send this post to him. Pretty sure
he'll have a very good read. I appreciate you for sharing!

Take a look at my weblog … Landscape figure and Tree Corroborate Specialists Brummagem Al 205-435-6633

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Ukochany zapach mój i mojego męża. Nie wiem od czego zależy jego trwałość, może od pH skóry. Na mojej nic długo nie trwało a Tea Rose przetrwała całą noc, to tak jakbym tę noc spędziła w różnym ogrodzie. Jak w krainie czarów…