![]() |
Emanuel Ungaro L’Amour Fou. |
Emanuel Ungaro nie zawiódł. L’Amour Fou nawiązuje do stylu marki i nie popada w akordy żenady. Zresztą już we wrześniu 2011 zapowiadałem ten zapach jako elegancki, paryski, trochę retro. Nie pomyliłem się.
Próżno szukać tu mocnych, skondensowanych nut, które trafiają obuchem w głowę. Pod tym względem L’Amour Fou przypomina trochę migotliwą taflę jeziora w książycową noc. Każdy ze składników mieni się swoich własnym światłem, ale nie kieruje go w oczy wąchającego. Ingrediencje są ciche, ale wyczuwalne.
Lekko owocowy fiołek na otwarciu staje się zapowiedzią i dobrym wstępem do dalszej gry L’Amour Fou. Jest lekko pudrowy, ale też słodki, co zawdzięcza gruszce i porzeczce (bądź jeżynie jak mówi część źródeł). Oba owoce nie są tu wyczuwalne
![]() |
Shot z kampanii. |
oddzielnie. Tworzą jednobrzmiący akord – stąd problem z identyfikacją. Podkreśla on głównego bohatera tej części – fiołka.
Później perfumy Ungaro stapiają się ze skórą. Zyskują szalenie cielesną aurę. Po trochu przypomina mi to legendarne Love, Chloe. Tutaj jednak całość jest lżejsza, bardziej subtelna. Znacznie wzrósł też udział róży w tworzeniu wrażenia węchowego. Nie jest to jednak kwiat ciężki i buduarowy. Perfumiarzom udało się wydobyć z niego piżmową lekkość.
A dalej jest już tylko baza. Wybitnie przyskórna, intymna wręcz. Lekko słodkie, trochę pyliste akordy drzewne dominują, choć trudno wyłuskać w L’Amour Fou poszczególne składniki. Jest dobrze. To szlachetny, przyjemny zapach. Nie jest węzłem gordyjskim, ale na mnie zrobił pozytywne wrażenie. I jeszcze jedno: reklama świetnie przedstawia kompozycję (a zobaczyłem ją już po testach).
Nuty: gruszka, czerwony pieprz, czarna porzeczka, fiołek, róża, nektarynka, wanilia, ambra oraz drewno kaszmirowe
Rok powstania: 2012
Twórca: Veronique Nyberg
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 30, 50 i 100 mL; najmniejsza butelka kosztuje 220 zł w sieciowych perfumeriach
Trwałość: średnia, około 6 godzin
Fot. z mimifroufrou.com