Miejscowość dla snobów? Raj na Ziemi? Przerost formy nad treścią? Architektoniczny majstersztyk? Witajcie w Portofino, włoskim kurorcie na liguryjskim wybrzeżu.
Dior postawił sprawę jasno. 16 naturalnych esencji z roślin występujących w basenie Morza Śródziemnego ma stworzyć lekką miksturę, która przyniesie orzeźwienie i świeżość. Zapach, choć utrzymany w konwencji wody kolońskiej, ma również nieść bogate olfaktoryczne doznania. Trudne zadnie postawiono przed naczelnym nosem marki Dior. Francois Demachy wyszedł z tego obronną ręką. Oj, bardzo obronną.
![]() |
Alessandra Puppo, Portofino. |
Co tu dużo mówić: perfumy są świetne. Tajemnica tej świeżości tkwi w prostocie i krystaliczności nut. Nie ma tu zawijasów, wielu warstw, przeładowania. Kompozycja broni się naturalnością ingrediencji. Początek jest kwaśny, cytrusowy do szpiku kości. Bardzo wyraźnie czuć olejek z niedojrzałych owoców, liści i gałązek pomarańczowych – petit grain. Do tego dołożono klasyczny akord esencji ze skórek cytronu lub bergamoty. Escale a Portofino błyska na skórze, świdruje tą naturalnie piękną świeżością.
Serce podobno ma być migdałowe. Dla mnie nie jest. Jest muśnięte kwieciem pomarańczowym. Sporo w nim cytrusowej słodyczy i kręcącego w nosie jałowca. W tej formie kompozycja trwa do końca. Balansuje między niedosłowną świeżością a wyraźną fakturą drzewną. Każda z form Escale a Portofino zachwyca mnie swoją naturalnością i przynosi przed nos żywe obrazy.
Nuty: petit grain, cytron, bergamota, migdały, jałowiec, kwiat pomarańczy, piżmo, kminek, galbanum, cyprys, drewno cedrowe plus 5 innych, nieznanych składników
Rok powstania: 2008
Twórca: Francois Demachy
Cena, dostępność, linia: 75 i 125 mL w cenach 250 i 373 zł
Trwałość: bardzo dobra; około 10 godzin
Fot. nr 1 z materiałów producenta
Fot. nr 2 wg. podpisu.
Fot. nr 3 z wikipedia.com