15 maja 2012

Olfactive Studio… Chambre Noire, Autoportrait oraz Still Life…

Olfactive Studio to nowa, mało znana marka w świecie perfum. Pojawiła się jednak ostatnio w Polsce, więc postanowiłem poświęcić jej chwilę czasu, a nawet chwil kilka. Fani leśnych, drzewnych i magicznych nut powinni przystanąć i wziąć głęboki oddech. Czytaj dalej…

Still Life jest beznadziejny. Cytrusowy i musujący, ale wsparty o syntetyczne galbanum. Efektem finalnym jest zapach, który przypomina męskie klasyki z półki sport. Szkoda nawet słów na tę propozycję Olfactive Studio.

Później jest Autoportrait. Tu już jest dużo, dużo lepiej. Zapach jest wybitnie męski. Zielony. Lekko z brodą. Początek przypomina mi trochę woń nowej książki, farby drukarskiej. Później z kolei przesuwa się w stronę nut samczych, leśnym niemalże. Bardzo udanie prezentuje się mech dębowy (zapewne oczyszczony z alergenów) i wetiwer. Zapach jest dziwny. Gdybym miał go do czegoś porównać to byłoby to Tamboti Wood Susanne Lang, o którym mówi się, że pachnie pianką do golenia. I coś w tym jest. To męskość do kwadratu.

A na sam koniec zostawiłem największą perłę. Aż chciałoby się napisać: jaśniejącą w mroku. To oczywiście Chambre Noire. Frapujący, koniakowy początek jest popisem nut skórzanych i skarmelizowanej śliwki. Purpura i brąz tej kompozycji są na tym etapie niezaprzeczalne. Falujące zwoje skóry raz za razem wzniecają w powietrze ciepłą, gorąca wręcz, strugę kadzidła. Żywiczny akord jest tu niedosłowny, ukryty, ale wywołuje dreszcze oczekiwania. Chambre Noire oplata ciało niesamowicie mocno. Zapiera dech z zachwytu. W końcu pojawią się elementy bardziej wytrawne z paczulą i fiołkiem na czele. Kwiatowa nuta została w tej kompozycji poprowadzona w stylu Feminite du Bois, ale zaznaczam, że prawie w ogóle nie czuć tu słodyczy. Akordy są tu głębokie i wytrawne. Trudne! Może się to wydawać niesamowite, ale sandałowiec i wanilia wprowadzają tu tylko tyle kremowych, miękkich niuansów, żeby zdać sobie sprawę z tego, jak bardzo szorstki jest to zapach. Jestem pod wielkim wrażeniem!

Wszystkie zapachy Olfactive Studio to wody perfumowane dostępne w pojemności 50 i 100 mL (ceny 335 zł i 495 zł). Wszystkie powstały w 2011 roku.

Still Life
Nuty: yuzu, elemi, czarny pieprz, czerwony pieprz, syczuański pieprz, anyż, galbanum, rum, drewno cedrowe, ambrox
Twórca: Dora Arnaud
Trwałość: dobra, około 8-9 godzin

Autoportrait
Nuty: bergamotka, elemi, benzoin, olibanum, piżmo, mech dębowy, wetiwer, drewno cedrowe
Twórca: Nathalie Lorson
Trwałość: dobra, około 7-8 godzin

Chambre Noire
Nuty: czerwony pieprz, jaśmin, papirus, olibanum, fiołek, śliwka, drewno sandałowe, paczula, piżmo, wanilia, skóra
Twórca: Dorothee Piot
Trwałość: dobra, około 7-8 godzin

Wszystkie fotografie za zasobów producenta.

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
18 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
Anonimowy
Anonimowy
11 lat temu

chembre noire idzie do przetestowania przy najblizszych probkach od missali.

Jasna 8
11 lat temu

Ciekawe opisy…

Marcin Budzyk
11 lat temu

Anonimowy. Polecam, szczerze polecam. Zapach zaiste niezwykły i wart testów. A przy tym ma rewelacyjny stosunek cena/jakość.

Marcin Budzyk
11 lat temu

Jasna. Dziękuję. Starałem się przekazać najlepiej, jak umiem, ich zapachy.

Anonimowy
Anonimowy
11 lat temu

Wstyd, warto przedstawiać ale bardziej selektywnie okropna marka Feminite du bois to aż wstyd porównać z tym marnym czymś . Marcinie kiedyś było czuć, że jesteś nie zależny czemu się sprzedałeś 🙁

Marcin Budzyk
11 lat temu

Panie Viktorze. Te niby-anonimowe komentarze prosiłbym jednak podpisywać.

To kolejny Pana komentarz, który mnie obraża. Prosiłbym o ważenie słów. Na razie proszę. Ufam, że to wystarczy.

Pozdrawiam serdecznie, Marcin.

JAROSLAV
11 lat temu

Następna marka zapisana do przetestowania:)

JAROSLAV
11 lat temu

Marcinie czy to są tylko te 3 zapachy? Czy w ofercie marki jest ich więcej?

Marcin Budzyk
11 lat temu

*Jarku. Na pewno warte testów są dwa ich zapachy. Still Life można sobie spokojnie odpuścić.

Tak, w ich ofercie są tylko 3 zapachy. Ciekawe, czy będą lansować w przyszłości kolejne. Jeśli tak, to na pewno poinformuję o tym na blogu.

Anonimowy
Anonimowy
11 lat temu

Jest jeszcze Lumiere Blanche z 2012 roku:-)

Wierny czytacz

Marcin Budzyk
11 lat temu

* Wierny czytaczu. Dziękuję za info. A myślałem, że jestem na bieżąco. 🙂

Anonimowy
Anonimowy
11 lat temu

To jest niesamowite jak bardzo ludzie różnią się odbiorem i interpretacją i tym co uznają za piękne i/lub unikatowe. Dla mnie Still Life jest genialnym, wręcz cudownym unikatowymi cytrusem… Marzyłem o takiej interpretacji, tak głębokich doznaniu przy cytrynach, które kocham. Autoportrait jest kopią Potion. Chambre Noir jest nudnym paczulowym półslodziakiem, nijakim i typowym dla niszy. To moje doznania.
Piotrek

Marcin Budzyk
11 lat temu

*Piotrek. Zgaduję, że jesteś Piotrkiem K.? "nijakim i typowym dla niszy." – ten fragment Cię odkrył. 🙂

Ja cytrusowej stronie Still Life nie mam za dużo do zarzucenia, ale to galbanum jest tak chemiczne, że przypomina mi Davidoff'a Champion – tego z flakonem w kształcie hentli.

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

Chambre Noire na mojej skórze mocno pachnie suszonym rumiankiem ze sklepu zielarskiego, może to po prostu zapach nie dla kobiet 🙂
Beata

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

cd a teraz trochę przypomina klasyczne (to pierwsze, fioletowe) Poison Diora:)
Beata

Marcin Budzyk
10 lat temu

E tam, rumianek pięknie pachnie. 🙂 Ja, niestety, za słabo znam Poison żeby się wypowiadać o podobieństwach (tym bardziej, że dzisiejsza wersja podobno nijak ma się do pierwszej)

Magenta
8 lat temu

Dokładnie, still life jest niesamowity, Pan Marcin chyba musiała mieć katar…albo i wręcz zapalenie zatok, jak wachal, bardzo pobieżnie potraktowane prawdziwe cudo….

Magenta
8 lat temu

*musiał