Cacharel Catch… Me znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl
Catch… Me, Catch Me. Nowy zapach Cacharel już na polskich półkach. Czy jest tam ozdobą, czy szkaradą? To kwestia gustu, choć bezsprzecznie wyróżnia się flakonem i angielską nazwą.
Odrzucając jednak pryzmat fioletowego flakonu i korka, który kojarzy mi się z kawiorem, widzę marny zapach. Jakieś cytruski w nutach głowy, chemiczne, nijakie, do bólu nudne i przewidywalne, nie zachęcają do dalszych testów. Postanawiam jednak poczekać. Może perfumiarzowi uda się doczepić do tej wykastrowanej kompozycji jakieś implanty.
![]() |
Ryc. Kim Yurchenko, Old Spider’s Web. |
Z tą nadzieją szukam kwiatu pomarańczy i jaśminu. Szukam też drzewnych migdałów. Cacharel Catch… Me niestety nie posiada ich w sobie. Ma tylko traumatycznie beznadziejny akord wody z zeschniętych kwiatów, który okraszono wonią pajęczyny. To sieć martwa, obrośnięta kurzem. W laboratorium, gdzie powstała, od dawna nie ma już żadnych owadów. Nie ma życia.
Perfumy Cacharel Catch… Me to porażka. Według mnie.
Nuty: petit grain, mandarynka, kwiat pomarańczy, jaśmin, migdały, akord drzewny, akord ambrowy
Rok powstania: 2012
Twórca: Dominique Ropion
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 30, 50 i 80 mL
Trwałość: słaba, około 4 godzin