Kadzidło, ozon i kwiaty. Mikstura dziwna, trudna, niemal niemożliwa do wyobrażenia. Hiszpańska marka znana jest łączenia sprzecznych zapachów, choć tym razem postawiła też na sprzeczną z całością nazwę – Pure, White, Gold, Skin. Cztery słowa kojarzą się z zapachem dla panny młodej. A tu niespodzianka!
Okazuje się Pure White Goldskin jest przede wszystkim wonią kadzidlaną. Kto zna kadzidło w pachnidłach tej marki, ten od razu rozpozna je w tych perfumach. To żywica lekko słodka, nieco przyprószona proszkową nutą kwiatów. Całość jest zimna, niezapalona. Z tego powodu kompozycja może być uznana za kadzidło lodowate. W tonach kwiatowych przypomina mi wielką wariację Villoresiego – Iperborea. Jest jednak ciut słodsza.
Przy pierwszych testach Pure White Goldskin wydał mi się wonią uniseks. W miarę noszenia musiałem zweryfikować swój pogląd. Kadzidło, mimo że wyraźne, otaczane jest przez coraz bardziej kobiece kształty. Najpierw to kwiaty, później delikatna słodycz. Na końcu zaś piżmo w wersji kosmetycznej, całkowicie nieprzystającej mężczyznom. Co nie zmienia faktu, że zapach zostawia dobre, wręcz bardzo dobre wrażenie.
Nuty: ozon, kwiat pomarańczy, osmanthus, wanilia, róża, wetiwer, piżmo, ambra, akord drzewny, olibanum
Rok powstania: 2012
Twórca: Ramon Bejar
Cena, dostępność, linia: za 25 mL wody perfumowanej zapłacimy 397 złotych
Trwałość: średnia, około 6-7 godzin
Fot. nr 1 z materiałów producenta.
Fot. nr 2 z wallpapersbuzz.com