7 maja 2013

Tommy Hilfiger Flower Violet

Pierwszy pocałunek? Pierwsze miłosne uniesienie? W zapachach tego typu tematy to chleb powszedni. Z drugiej strony jest fiołek, który potrafi zapachnieć bardziej niż obłędnie. To on sprawił, że sięgnąłem po najnowsze perfumy marki Tommy Hilfiger – Flower Violet.

Dawne kreacje tej marki nie zostawiły pozytywnego obrazu w mojej głowie. Od Eau de Prep, Jeans, jakichś klasyków… Wszystkie wydawały mi się mocno nijakie i wyprane w cienia indywidualizmu. A przecież takich zapachów nie chcemy wąchać!

 
Flower Violet wpisuje się w ten niezbyt optymistyczny dla perfumomaniaka trend, ale jednak trudno zaliczyć go do pachnideł całkowicie zepsutych. Co to, to nie. Ma przyjemny malinowo-cytrusowe otwarcie. Bez widocznej i kopiącej nos chemii. Za to z dużą ilością cukru rozpuszczonego w soku roślinnym. Zapach tętni słodyczą. Momentami przypomina wręcz słodki groszek z jego zielonym aromatem.

 
Później też nie ma tragedii. Słodkości owocowe zastąpione są kwiatowymi z wyraźną różą. Fiołek nie wychodzi na pierwszy plan. Jest ukryty, ale udaje mu się rozsypać na scenie sporo pudru. Nadaje całości pewnej miękkości. Róża dzięki temu zabiegowi jest lekko mdła, obdarta z kolców. Jest po prostu ładna – tak ładna jak miękka, krótka baza. Po kwiatowym akordzie Flower Violet niemal niepostrzeżenie nabiera cielesnej maniery. Przypomina woń rozgrzanej skóry. Wrażenie to trwa moment. Jedną chwilę. Później wsiąka pachnidło w skórę. Znika.

Jak na tę markę to naprawdę dobre perfumy. Pozytywne zaskoczenie (zaznaczam – jak na tę markę!). Oby takich więcej.

Nuty: róża, fiołek, malina, bergamotka, gardenia, mandarynka, drewno sandałowe
Rok premiery: 2013
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: zapach dostępny jako woda perfumowana o pojemności 30 i 50 mL
Trwałość: raczej średnia, około 4-5 godzin

Fot. nr 1 z mat. producenta.
Fot. nr 2 i 3 z sanpablocity.com.ph

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
11 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Beata
Beata
11 lat temu

Dla mnie to on słodki i nijaki do kwadratu. Może to kwestia wieku i dla nastolatek będzie słuszniejszym wyborem.

Anonimowy
Anonimowy
11 lat temu

zgadzam się z Beatą:)-A

RóżWKamieniu
11 lat temu

Jak na Tommiego ujdzie ale generalnie to średniak. Ni grzeje ni ziembi

4premiere
11 lat temu

Mnie totalnie rozgoryczył, uwielbiam pudrowość fiołka a tutaj go w ogóle nie czuć, dla mnie bardzo chemiczny i nijaki:(Szkoda , wole już wersję Hilfuger pear blossom limited edition.

Martielle
11 lat temu

Zapach jest ładny, delikatny, ale właśnie- ta trwałość mogłaby być troszkę lepsza..

Marcin Budzyk
11 lat temu

Moja recenzja bazowała na przekonaniu o wyższości tego zapachy nad innymi z rodziny Hilfiger. 🙂

Marcin Budzyk
11 lat temu

O, właśnie o to mi chodzi.

Marcin Budzyk
11 lat temu

Pear Blossom też było niezłe, ale niestety, wąchałem tylko przelotem.

Marcin Budzyk
11 lat temu

Mamy podobne zdanie. 🙂 Czytałem Twoją opinię na jego temat.

4premiere
11 lat temu

bardzo delikatny:) Ale wrócił do perfumerii chyba na stałe:P

Marcin Budzyk
11 lat temu

O, tego nie wiedziałem. Będę musiał koniecznie mu się przyjrzeć. Dzięki za info. 🙂