1 sierpnia 2014

Jesus del Pozo In Black

Jesus del Pozo In Black znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl

Jesus de Pozo In Black

Coraz trudniej kupić perfumy marki Jesus del Pozo w Polsce. Halloween i Ambar jeszcze da się znaleźć, ale reszta to coraz większe perełki. Taki sam los spotkał genialne In Black.

Zapach jest wspaniały. Wiśniowy, dymny, winny i wytrawny. Przypomina mi dwa wielkie pachnidła, które obecnie święcą triumfy na światowych rynkach – La Petite Robe Noire EdP oraz Tom Ford Black Orchid. Z tym, że znacznie bliżej mu do dzieła Guerlain. Jesus del Pozo w swoich perfumach zaproponował jednak coś, czego próżno szukać u konkurencji.

In Black jest wonią mniej harmonijną, nieco bardziej niszową. Wiśnia i lukrecja nie posiadają tu tysiąca ozdobników. Nie są pieszczone migdałami, tonką lub piżmem. Ich surowość jest mimo to ujmująca. Owszem, obok duetu czmycha gdzieś ciepła paczula zmieszana z wanilią, ale stanowią one jak gdyby oddzielny rozdział zapachu, nie ingerują i nie zmiękczają dwójki z pierwszego planu.

Reklama perfum Jesus del Pozo In Black

Kolejną cechą, która wyróżnia In Black jest nawiązanie do sztuki perfumeryjnej lat 90. W sercu kompozycji wyraźnie czujemy nutę brzoskwini, róży, jaśminu i cytrusów. Całość tworzy kroplę, maleńką ociupinę, która wnosi do perfum pierwiastek szyprowo-aldehydowy znany z wielkich perfum dawnych lat. To właśnie sprawia, że In Black z powodzeniem może być uznany za woń szlachetniejszą, bardziej kobiecą, elegancką i luksusową od La Petite Robe Noire. Jednocześnie, motyw ten nie jest na tyle znaczący, aby w jakikolwiek sposób kwestionować dominującą rolę wiśni, lukrecji, paczuli i wanilii. To dodatek, „wiśnia” na torcie.

Jeśli ktoś potrzebuje bardziej komfortowych, słodkich i przyjemnych perfum, to powinien sięgnąć po dzieło Guerlain. Jeśli ktoś inny stawia na wytrawność, szczurze pazury i szlachetność, kupi In Black. Dla mnie, obie kompozycje stoją na tym samym poziomie perfumeryjnego kunsztu. Są piękne i naprawdę niesamowite.

Nuty: wiśnia, lukrecja, róża, jaśmin, wanilia, paczula, ambra, fiołek, grejpfrut, brzoskwinia, piżmo, bez, drewno cedrowe, lilia
Rok premiery: 2006
Twórca: Christine Nagel
Cena, dostępność, linia: woda toaletowa dostępna w pojemności 30, 50 i 100 mL
Trwałość: bardzo dobra, 9-10 godzin

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subskrybuj
Powiadom o
guest
34 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Anonimowy
Anonimowy
10 lata temu

Dla mnie In Black to jedne z pierwszych perfum. Wspomnienia, wspomnienia. Moim zdaniem kompozycją zdecydowanie przewyższają "małą czarną".

Sabina CenturyLove
10 lata temu

O zgrozo, nie znałam! Czas zapolować na jakąś próbeczkę. Mam nadzieję, że znajdę. Recenzja, jak zwykle napisana obrazowo- już prawie je czuję 🙂

Beata
Beata
10 lata temu

Zamówiłam. 30 ml można mieć już za 50 zł jak się dobrze poszuka. 🙂

nati71
10 lata temu

Super recenzja, zachęca do zakupu. Postaram się poszukać 🙂

Marcin Budzyk
10 lata temu

Znam kilka osób, które również mają bardzo sentymentalny stosunek do tych perfum. Mnie one będą się kojarzyły chyba na zawsze z koleżanką z liceum, która je lubiła, i które miała równie niszowy wizerunek sceniczny.

A może się uda, że to czyta. 🙂 Olga, pozdrawiamy. 🙂

Marcin Budzyk
10 lata temu

No chyba, że Olga jest autorką anonimowego komentarza???

Marcin Budzyk
10 lata temu

Z próbkami może być ciężko, ale to nie są drogie perfum w Polsce. W Polsce marka sprzedaje się kiepsko ze względu na nazwę. Jesus to w Polsce imię zarezerwowane tylko dla jednej osoby – Chrystusa.

Marcin Budzyk
10 lata temu

Można, można. Również 100 mL nie wychodzi drogo.

Marcin Budzyk
10 lata temu

Warto. Naprawdę warto.

magdalena switala
10 lata temu

A wiesz, nie przyszło mi nigdy do głowy, żeby go kojarzyć z Chrystusem, raczej a latynoskimi serialami, gdzie Jesus dość licznie występował 😉 Zauroczyły mnie jego perfumy wiele lat temu, gdy pierwszy raz powąchałam Duende – i to był pierwszy zapach del Pozo, który kupiłam. Rozczarowały mnie natomiast On Ella, momentami czułam się jak oblana drinkiem w klubie;) Co do In Black mam podobne odczucia, to piękny zapach, jest w nim jakaś nutka dekadencji i dawnych perfum, które czasami odnajdywałam na ubraniach w szafie mojej babci. La Petite… to młoda dziewczyna, szukająca swojej drogi, In Black to pewna siebie kobieta, która takie dylematy ma już za sobą. Chętnie poczytałabym jeszcze inne Twoje recenzje perfum del Pozo 🙂

Anonimowy
Anonimowy
10 lata temu

A ja za to uwielbiam IN WHITE J.del Pozo, też przepiękny zapach! Może też doczekam się recenzji?

4premiere
10 lata temu

Jesus del Pozo robi wysmienite perelki, ja z sentymentem pamietam pierwszy zapach z ktorymi sie zetknelam Halloween:)

Alieneczka
10 lata temu

moja mama je uwielbia, ja wręcz odwrotnie
dla mnie pachną wytrawnym winem… 😉

nie wiedziałam, że ciężko dostępne już są, niedawno widzialam je w kilku sklepach internetowych za cenę mega atrakcyjną…

Marcin Budzyk
10 lata temu

Ten komentarz został usunięty przez autora.

Marcin Budzyk
10 lata temu

Na razie, na blogu jest recenzje jeszcze jednych perfum tej marki: Ambra. Pozytywna. 🙂

http://www.nezdeluxe.pl/2010/10/jesus-del-pozo-ambar-drzewny-bursztyn.html

Marcin Budzyk
10 lata temu

In White, niestety, nie znam, ale jak kiedyś mi wpadnie w ręce to chętnie o nim napiszę.

Marcin Budzyk
10 lata temu

O Haloween też będę musiał napisać, bo zapach wart jest więcej niż kilku słów.

Marcin Budzyk
10 lata temu

Kiedyś obiło mi się o uszy, że perfumy te nie są już produkowane. Niestety, nie potrafię zweryfikować tej informacji. Faktem jest, że kiedyś były dostępne w Rossmannach i Suprpharmach, a teraz już ich tam nie. Pozostały niedobitki w sklepach internetowych.

Anonimowy
Anonimowy
10 lata temu

Oj musze je miec, moje klimaty.
Kurczaki mam La Petite Robe Noire i Black Orchid oba zapachy kocham wiec to bedzie kolejny zakup tylko poszukac
.
Ale mnie zacheciliscie:)
AnnaS

Marcin Budzyk
10 lata temu

Jeśli lubisz Black Orchid i La Petite Robe Noire to raczej nie ma szans, żeby In Black nie wpadł Ci do nosa. Według mnie jest nawet lepszy od tej dwójki. No i tańszy (póki jeszcze można go ustrzelić w internecie).

smerfetka
10 lata temu

jessuuuu gdzie go można kupić bo udaru zaraz dostanę z emocji,,,:P

Anonimowy
Anonimowy
10 lata temu

Oj, no niestety nie znam, ale czytając Twoją ocenę Marcinie i komentarze powyżej… muszę zakosztować 🙂 Ciekawa mieszanka musi to być… hmm… poszukam, poszukam… 🙂
Pozdrawiam/Joanna

Marcin Budzyk
10 lata temu

Niech pięknie pachnie, bo wiem, że już kupiłaś. 🙂

Marcin Budzyk
10 lata temu

Naprawdę warto.

despoina
10 lata temu

No własnie, włamywacze poznali się widać na In Black, bo zabrali mi swieżo kupioną setkę :(((

Anonimowy
Anonimowy
10 lata temu

Marcinie ….testowales wersję EDT czy EDP ???? zizazu

Marcin Budzyk
10 lata temu

EdT.

Przyznam, że nawet nie wiedziałem, że jest EdP

SZTUKOTEKA
10 lata temu

Uwielbiam, sentyment mam ogromny do tego zapachu.

Anonimowy
Anonimowy
10 lata temu

Dziękuję Marcinie.
Dłuuugo szukałam czegoś dla siebie.
Po Kenzo Flower, Nina Ricci Premier Jour, Kenzo Amour EDP, Giorgio Armani Si szukałam. Czegoś z większym charakterem. Już nie jestem młodą, odpowiedzialną za siebie tylko dwudziestolatką do której poprzednie zapachy pasowały. Si nadal uwielbiam, ale tylko na paskudne jesienno-zimowe dni, gdy za oknem brudno, szaro, przenikliwie zimno i wilgotno. Si to dla mnie takie muśnięcie słońca, idealne na ciężkie i ciemne dni. Ale szukałam jeszcze czegoś. Zauroczona jestem Sisley soir de lune, ale to wyjątkowy zapach. Nie nadaje się na co dzień, do biura no i małżonek strasznie na nie kręci nosem niestety. Skuszona opisem zamówiłam w ciemno…in black i haloween. I oba są świetne, choć chyba in black bardziej trafiło w moje obecne potrzeby.
Wdzięczna byłabym za sugestie co jeszcze powinnam powąchać. Ostatnio jak szukałam zapachu to dostałam do powąchania same "nowości" – przynajmniej tak były prezentowane na półce w pewnej drogerii (jakiś Hugo Boss, Hermes i Dior – i żadna to nie była moja bajka) plus największy koszmar zapachowy – Elie Saab. Na dodatek pierwsze dwie minuty na bloterze były całkiem miłe, więc skusiłam się na test na skórze i to był największy zapachowy błąd mojego życia. Koszmar – ulepek tak słodki, że aż mdliło mnie. Brrr.

Anonimowy
Anonimowy
9 lata temu

Nie zwróciłabym uwagi na te perfumy gdyby nie ta recenzja. Lukrecja wydawała mi się tak nieznośnym słodkim składnikiem w perfumach, że z góry chciałam ją omijać szerokim łukiem. Przyszła próbka i te wiśnie, z tą lukrecją mnie hipnotyzują. Mon cheri z nutą dymu palonego drzewa owocowego…tak rozkoszne, jak lekko słodka wiśniówka w chłodny zimowy wieczór. Piłabym ją haustami, zamiast powolutku kosztować. Niebezpieczne mogłoby się okazać upojenie , jak i wylanie na siebie większej ilości tego cudeńka. Skuszę się na całą 100, choć znalazłam 30- stki w Empiku. Szkoda że coraz trudniej je dostać. Piękne perfumy.
Pozdrawiam i dziękuję za recenzję 🙂
*Falling in love

Unknown
9 lata temu

Piękny zapach, lecz bardziej podobny do bottegi niż wspomnianych przez Pana zapachach. Ada

Anonimowy
Anonimowy
8 lata temu

Niestety nigdzie juz nie moge go dostac,ale ciekawa jestem Twojej opinii Marcinie na temat Esencia de Duende

Anonimowy
Anonimowy
8 lata temu

Zostałam namówiona i kupiłam. Mi ten zapach przypomina perfumy Alaia. Serio. Oba dla mnie pachną suszonymi śliwkami z pieprzem i słodyczą, której nie potrafię określić. Alaia dużo gorzej się na mnie układa. Black na razie ok. Mam nadzieję, że pokocham.

Zoem
Zoem
6 lata temu

Miałam buteleczkę 50 ml jakieś 6 lat temu. Skusiłam się na zapach w ciemno, ponieważ wszystko co tajemnicze lub szyprowe zazwyczaj trafia w mój gust. Tu jednak pomyłka: zapach niesamowicie ciężki. Kojarzy mi się z zapachem gnijących kwiatów w domu pogrzebowym.