25 września 2014

Carven Ma Griffe i 68 lat historii

Carven Ma Griffe

Urodzona w 1909 roku Carmen de Tommaso pewnie nie przypuszczała, że dożyje wskrzeszenia swoich ukochanych perfum, które wprowadziła na rynek w 1946 roku. Carven znów jest z nami, a Ma Griffe razem z nim.

Reklama Ma Griffe

Podróbki białymi krukami?

Nie przypuszczała też, że nawet podróbki starszych wersji będą osiągały bajońskie sumy na internetowych aukcjach, a oryginały staną się zaciekle bronionymi skarbami. Tym bardziej cieszy fakt, że marka Carven pojawiła się w tym roku w Polsce, zaledwie kilka lat po światowym odrodzeniu, a wraz z nią w trzech największych perfumeriach Sephora rozbłysła perła – Ma Griffe właśnie.

Vintage reklama Ma Griffe

Jak pachnie Ma Griffe?

Ma Griffe to woń szalenie kobieca i bezkreśnie zmysłowa. Iskrzy metalicznymi aldehydami. Mruga dostojną, lekko skórzastą bergamotą. Jest retro, ale jednocześnie czuć w niej genialną rękę perfumiarza XXI wieku. To osiągnięcia współczesnej sztuki perfumeryjnej pozwoliły w nowym Ma Griffe w interesujący sposób wpleść zielone, jedwabne akordy w charakterny i zadziorny początek. A to zaś sprawia, że kompozycja Carven jest jednocześnie staroświecko ostra, ale i czuć w niej przewrotny aromat domu uciech i rozgrzanych ciał, zwłaszcza w sercu.

Ma Griffe z lat 60. lub 70.

Niektórzy poczują tu starą szafę z kwiecistymi sukniami babci, ale w pewnym momencie kwiaty te ożywają. Aldehydy, niczym deszcz, obficie podlewają róże, jaśminy i ylangi. Kwiaty nie są tu słodkie. Są wytrawne, trudne i naprawdę niezwykłe. W Ma Griffe czuć, że każda ingrediencja była traktowana jak najdroższa farba na palecie malarza. Sądzę, że nie będzie osoby, która się z tym nie zgodzi, choć dla wielu będą to perfumy zbyt trudne i zbyt aldehydowe.

A wszystko położone jest na mszystej, zimnej, mroźnej wręcz bazie. Styraks, wetiwer, tonka i piżmo nie wyczerpują zapewne wszystkich nut bazy, choć w oficjalny spisie brylują tylko one. Tak naprawdę Ma Griffe kończy się wonią starego, drewnianego łóżka, na którym błyszczy wykrochmalona i wymrożona pościel. Do tego dochodzi jednak kropla, kropelka esencji, która łączy woń gleby, ziół, grzybów i aromatu psich łap po spacerze w lesie.

Nie jest to jednak woń tak jednostajna jak Clinique Aromatics Elixir, ani tak ułożona jak No. 5.

Zapach zapewne zniknie z polskich półek. Jest zbyt trudny dla obwieszonych fałszywym złotem klonów Donatelli Versace.

Nuty: gardenia, róża, jaśmin, styrkas, piżmo, bób tonka, aldehydy, bergamotka, ylang ylang, wetiwer
Rok premiery: nowa wersja powstała w okolicach 2011-2013
Twórca: za oryginał z 1946 roku odpowiadał Jean Carles
Cena, dostępność, linia: zapach dostępny jedynie w trzech perfumeriach w Warszawie
Trwałość: bardzo dobra, około 8-9 godzin

Reklama Carven Ma Griffe z lat 40.

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
33 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

Ostatnie zdanie wg mnie trochę nie na miejscu…

Marcin Budzyk
10 lat temu

Tak? A dlaczego?

Marcin Budzyk
10 lat temu

Z powodu tego, że jest prawdziwe?

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

Bo sugeruje, że Polki (wszystkie? )wyglądają tak jak opisałeś. I to, że nie ,,zasługują" na ten zapach.

Marcin Budzyk
10 lat temu

Przepraszam, jeśli tak to zabrzmiało. Moją intencją nie było nikogo urazić. Po prostu chciałem zachęcić do testów i próby zmierzenia się z tymi perfumami.

Po drugie, wydaje mi się, że są trzy typy ludzi:
1. Tacy, którzy lubią konkretne perfumy
2. Tacy, którzy ich nie lubią, ale szanują gust innych
3. Tacy, którzy ich nie lubią i nie szanują preferencji innych.

Do trzeciej grupy zaliczam właśnie "obwieszone fałszywym złotem…". To ten typ ludzi (również mężczyzn to obejmuje), którzy w perfumerii są w stanie powiedzieć "śmierdzi starą babą", "śmierdzi gó$%#%", "je%$#". To ludzie o zamkniętych horyzontach. I mimo że lubię mieć dużo czytelników, to chciałbym, żeby takie osoby nie odwiedzały NdL.

A Ma Griffe? No cóż, to naprawdę woń trudna, która może wzbudzać skrajne emocje. Bardzo skrajne…

Beata
Beata
10 lat temu

Mam jeszcze próbkę ale to bardzo niszowe perfumy i bez dokladnych testów nie radzę kupować w internecie. Dla mnie nie są podobne do 5-tki i imo to nie jest wskazówka, bo Ma Griffe pachnie po prostu dziwnie nawet jak na perfumy sprzed pol wieku

Dorotka G
10 lat temu

Chciałabym być ułożona jak No. 5. =P

iwonidos
10 lat temu

No, co Ty,ułożysz się tak, jak skończysz siedemdziesiątkę:-) Teraz czas na szaleństwo:-)

Dorotka G
10 lat temu

Nie wiem czy inni wytrzymają ze mną do mojej 70. 😛

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

W których perfumeriach można je powąchać ? Pozdrawiam

Marcin Budzyk
10 lat temu

Ten komentarz został usunięty przez autora.

Marcin Budzyk
10 lat temu

W trzech warszawskich Sephorach: w Arkadii, w Złotych Tarasach oraz w Galerii Mokotów.

Olfaktoria
10 lat temu

Zgadzam się w całej rozciągłości. Zapach jest za trudny w odbiorze, w związku z czym prędzej czy później zniknie z półek.

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

Wachalam zapach Carven w Sephora, ale to było we Wroclawiu, wiec obawiam się, ze były to jakies inne perfumy tej marki. Sama raczej nie siegnelabym po dziela tej firmy, bo do tej pory nic o niej nie slyszalam. Nie wiedziałam, ze może poszczycić się takimi pięknymi tradycjami. Lubie poszerzać swoje horyzonty, jestem ciekawa swiata, wiec pewnie jeszcze zainteresuje się Carvenami, bo wrazenia z testowania miałam pozytywne. Renata

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

Zapach niełatwy i w odbiorze i w noszeniu, chłodniejszy od Piątki, a także sporo dzikszy, może za sprawą cywetu. Jednak zdecydowanie robi wrażenie, na przykład użyty w sobotni wieczór na okoliczność kolacji we włoskiej restauracji i wieczorny spacer z ukochanym. Polecam przynajmniej testy, a Tobie, Marcin, dziękuję za recenzję 🙂 Anna Z.

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

Szkoda, że tylko w Warszawie, to przecież nie jedyne duże miasto w Polsce.;) Ciekawi mnie ten zapach. Nie lubię aldehydów, ale po Twoim opisie wydaje mi się czymś godnym poznania mimo ewentualnego nie polubienia się z nim. 🙂 Choć Anna Z. ujęła go jako chłodny i dziki, bardzo mnie to zaintrygowało. 🙂 Pozdrawiam, MR.

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

Marcinie,
dzięki za wpis o Ma Griffe – byłam bardzo ciekawa Twojej opinii. Ten zapach rzeczywiście może się długo nie utrzymać na półkach, bo Sephora wycofuje linie słabo rotujące, a ta – jak zauważyłeś – raczej nie znajdzie masowego odbiorcy.
Za to moim zdaniem dla trochę mniej "niszowych" odbiorców może być Le Parfum – mimo zdecydowanie łatwiejszego charakteru trzyma poziom…
I jeszcze jedno: oprócz Pour Homme pojawił się też VETIVER, w tej samej formule co ten z 1957 (oczywiście w miarę możliwości) – chyba warto postestować? 🙂

Marcin Budzyk
10 lat temu

Renato, w Sephorach w Polsce jest Carven Le Parfum. To nowość z 2013 roku. Jeśli będziesz miała okazję do testów, to szczerze polecam.

Marcin Budzyk
10 lat temu

O tak, Ma Griffe na wieczór sprawdzi się idealnie. Według mnie to perfumy na jedną aplikacje. Są bardzo intensywne i w tym wypadku "mniej znaczy więcej", przynajmniej według mnie.

Marcin Budzyk
10 lat temu

NIby nie jedyne, ale myślę, że poza nią sprzedałyby się tylko pojedyncze egzemplarze. Ma Griffe to naprawdę niszowy i trudny zapach.

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

Zapachowi "Ma Griffe"( w tłumaczeniu z francuskiego:mój pazur,mój podpis ) wierna była Halina Poświatowska.Dzięki książce Katarzyny Karaskiewicz pt."Halina Poświatowska w zwierciadle swej kobiecości" znalazłam właśnie tę informację.Z miłości do jej poezji i ciekawości do jej osoby zapoznałam się z tym zapachem.Rzeczywiście : jest tak wyjątkowy jak podpis każdego z nas.I ma rzeczywiście pazur :).
Pozdrawiam

Anka
10 lat temu

Moja Mama ich używała. Gdzieś jeszcze ma małą buteleczkę chyba perfum(??!) które dostała od Taty z Paryża w latach 70-tych. Uwielbiałam je jako dziecko i szczytem rozkoszy było dla mnie perfumowanie mi husteczki do przedszkola 'Ma Griffe'. Dlatego nie mogę powiedzieć, że zapach jest trudny. Do dla mnie wspomnienie wczsenego dzieciństwa – imprez rodzinnych, wyjazdów, Gwiadki – same przyjemne skojarzenia 🙂 .

Dolly Cocossino
10 lat temu

Jestem bardzo ich ciekawa …napewno zajrze do perfumeri zeby powachac

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

Byłam, powąchałam. I choć kocham zapachy nietypowe, to z przykrością muszę przyznać, że w moim odbiorze Ma Griffe jest strasznie… smutny? O ile można w ten sposób określać perfumy.
Za to Carven stojący obok- bajka 😉 rześki, chwilami słodki, za chwilę lekko chłodny, a przy skórze jakby pachniał budyniem 🙂

pozdrawiam

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Dzien dobry, legenda firmy Carven byla dla mnie zaskoczeniem, o jakich jeszcze legendarnych perfumach, które nie są produkowane lub są wznowione jak
ma griffe powinien wiedziec perfumomaniak?:)

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Marcinie, test tego zapachu byl jednym z najbardziej ekstremalnych doswiadczen olfaktorycznych jakich doznalam. Nie jestem klonem Donatelli, nie nosze rowniez sztucznego zlota ani krysztalkow Swarovskiego. Zapach jest w moim odczuciu okrutny i na mojej skoze przypomnia won psujacego sie ciala. Jest piekielnie trwaly, a ja wlasnie szoruje nadgarstek by sie go pozbyc. Mozliwe, ze jestem zapachowym laikiem ale pachnidla powstaly aby podkreslac nasza atrakcyjnosc- ergo powinny pachniec ladnie(moze nie jak cukierkowe wody Escady)! Przypomninam film "Marcowe migdaly", pamietasz jakie emocje wzbudzal zapach zwyklej esencji migdalowej?

Anna F.
Anna F.
2 lat temu
Reply to  Anonimowy

nie ciekawi mnie woń psującego się ciała, zakładam, że Pani taki „zapach” zna…? Ohydne porównanie i w zasadzie niedopuszczalne.

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Kazdy zapach opowiada jakas historie, oczywiscie zaleznie od skory noszacego. W moim przypadku ma griffe przenosi mnie do domu pogrzebowego badz do kostnicy… brrr

Anonimowy
Anonimowy
7 lat temu

Jeżeli tak się dzieje na Twojej skÓŻe to poziom Twojego języka jest zapewne równy z tym, jakim legitymują się owe klony.

Anna F.
Anna F.
5 lat temu

Szukałam perfum szyprowych mających ten retro sznyt, lecz choćby odrobinę bardziej noszalnych od genialnego Mitsouko i zdaje się, że znalazłam, w Ma Griffe właśnie. Świetnie scharakteryzował Pan te perfumy.

Anna F.
Anna F.
2 lat temu
Reply to  Anna F.

dodam tylko jeszcze, że jest to zapach tak bardzo inny, ze nosimy go na własną odpowiedzialność, czasem nawet na przekór otoczeniu. Mój mąż zakazał mi używania tych perfum w domu;)

beata
beata
3 lat temu

Ma Griffe -najdziwniejsze doświadczenie olfaktoryczne jakiego w życiu doświadczyłam. W żadnej mierze nie oceniłabym tego zapachu na 9/10 , może na 4. I nie chodzi o to,że są kiepskie, bo nie są. Są po prostu strange, weirdo, creep. Kompetnie nie przystają do współczesności. Są jak skok ze 100 piętrowego wieżowca prosto do lat 40tych. Nie da sie tego zrobić bezboleśnie i bez przekroczenia swojej strefy komfortu.Testując ten zapach stałam na krawędzi dachu tego drapacza chmur ale nie odważyłam sie skoczyć.

Monika
Monika
3 lat temu
Reply to  beata

To niestety wynika z tego, że okres PRL był perfumeryjną pustynią. To dlatego takie zapachy jak Ma Griffe są takie trudne. Na Zachodzie te perfumy są uważane za dobre perfumy do pracy (!) W latach 70-tych np. były w Australii dosyć tanie i dostępne. Wystarczy poczytać zagraniczne portale dla perfumaniaków, aby zrozumieć, że to Polacy mają problem z takimi perfumami, bo brak im z nimi obycia.