4 lutego 2015

Hugo Boss Hugo Woman EdT

Perfumy Hugo Boss Hugo Woman znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl

Hugo Boss Hugo Woman

Dziś parę słów o nieśmiertelnym, damskim klasyku Hugo Boss – Hugo Woman.

Perfumy te powstały w 1997 roku. W tamtym czasie dominował trend na reinterpretacje dawnych, mocnych woni, które debiutowały w latach 70. i 80. Hugo Woman miał jednak to szczęście, że był pierwszą kompozycją marki skierowaną w stronę kobiet. Wynikło z tego kilka ciekawych faktów.

Kontekst historyczny Hugo Woman Eau de Toilette

W chwili swojego debiutu musiały to być bardzo oryginalne perfumy. Lekkie, żwawe i niezobowiązujące. Bez ciężkich nut drzewnych, ani lejących się słodkości. Dziś ten nurt jest nudny, wyprany i masowy, ale w tamtym okresie zapach zyskał miano zjawiskowego. Żeby jednak być sprawiedliwym napiszę, że dwa lata wcześniej – w 1995 roku – powstało Pleasures. Estee Lauder w swoim produkcie poszła jednak na żywioł totalny. Zaprezentowała kwiaty w narkotyzującej, lodowatej formie. Myślę, że Hugo Woman może być rozpatrywany jako ułatwiona, umasowiona wersja klasyka Lauder.

Karen Ferrari jako pierwsza ambasadorka Hugo Woman (1997)

Jak pachnie?

W samych perfumach dzieje się bardzo mało. To standardowe kwiaty. Nie do zapamiętania. Lekko słodkie, okraszone wręcz subtelnymi owocami. Powiedziałbym nawet, że to typowy zapach wakacyjny. Frywolny, wesoły, kobiecy i świeży. Niestety, również nijaki. Jedynie początek nieco bardziej finezyjny i haczący o klimat egzotycznych owoców. Trzeba jednak pamiętać, że Hugo Boss przedstawia nam woń tak lekką, że przy niej nawet Light Blue może uchodzić za siekierę.

Anouck Lepere w kampanii Hugo Woman (2001)

Przy tej całej swojej neutralnej świeżości, Hugo Woman EdT pachnie po ludzku ładnie. Nie czuć tu kurzu, plastiku, ton syntetycznych utrwalaczy. Myślę, że to perfumy, które podarowane komuś w prezencie nigdy nie pójdą w odstawkę lub na odświeżacz powietrza. Nawet fanka kadzidlaków będzie ich mogła użyć na siłownię, basen lub na jakieś wakacje.

Zrobienie perfum takich jak Hugo Woman to wielka sztuka. Zapach jest tak niesamowicie lekki i neutralny, że chyba na półkach perfumerii będzie mógł zostać do końca świata. Być może to tylko moje zdanie, ale jest w nim jakiś geniusz!

Nuty: hiacynt, lilia, melon, jabłko, czarna porzeczka, irys, jaśmin, brzoskwinia, orchidea, ambra, wanilia, drewno cedrowe, drewno sandałowe

Rok premiery: 1997

Twórca: Ursula Wandel

Cena, dostępność, linia: zapach dostępny w wielu pojemnościach wraz z produktami dodatkowymi

Trwałość: bardzo dobra jak na świeże perfumy, około 7-8 godzin

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
10 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
smerfetka
9 lat temu

też go bardzo lubię, jest śliczniutki , niewinny na ciepłe dni idealny lecz na mojej skórze 2 h i po ptakach więc szkoda pieniędzy 🙁 Wielka szkoda!

Agnieszka Sulikowska

Ten komentarz został usunięty przez autora.

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Nie macie takiego wrazenia, ze w La Vie Est Belle, Lancome pralinki zdominowaly pozostale składniki i dlatego zapach jest bardzo slodki? Mimo to ogromnie mi się on podoba, a reklame z Julia Roberts uważam za zjawiskowa i hipnotizing. Renata Wójs

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Z tego co widziałam na stronie hugo boss oraz co czytałam na fragrantice jest nowa wersja w nowej butelce tego zapachu a ta powoli znika.
Zapach podobno jest inny. Szkoda ,powinny zostać obie wersje…

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Marcinie! Mam ogromną prośbe… obecnie mam hopla wręcz na poszukiwanie woni dawnych lat i strasznie dużo osob w swoich wypowiedziach wspomina o masumi , którymi w PRL był barzo modny oraz vanilla fields. Czy jesteś w stanie zrecenzować te zapachy? W opiniach czytam ,że albo jest cudowny, albo straszny. Takie zapachy lubię…ale jak Ty bys określił rozbijając je na czynniki pierwsze? Marzena

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Z tego co rozmawiałem z przedstawicielem Siroscanu to już jest nowy zapach a stary został na amen wycofany 🙁
Stanisław.

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

A kobako? Naf naf czarny? A byc moze? A dezodoranty IMPULS albo extase.. Bylo jeszcze niesmiertelne evasion…. I chique yardleya. Magnolia yves rocher…Jedyne co mi zostalo w szufladzie to vanilla fields i czarny naf naf 🙂 pozdrawiam wszystkie fanki vintage!
Agata ste

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

to jedne z nielicznych perfum, które zawitały na mojej toaletce więcej niż jeden raz 🙂 Drugim takim zapachem był Gucci Envy. Ale to było całe lata temu, stare dzieje 🙂
pozdrawiam, Gosia W.

Leokadia Pumeks
9 lat temu

Marcina to wtedy chyba jeszcze nie było na świecie 🙂 Do Masumi i Vanilla Fields dodałabym jeszcze Wild Musk edt., Anais Anais, pierwszą edycję Obsession z lat 80' (ostatnio wpadła mi w drogerii wersja współczesna – boszz jaki SMRÓD!) i Diuny, a z prawdziwych antyków Soir de Paris (z kryształowym koreczkiem) , Antilope Weil i najcudowniejsze na świecie Fidji Guy Laroche'a którymi pachniała moja mama w latach 70'

Anonimowy
Anonimowy
8 lat temu

Marcinie czekam na komentarz do Boss Woman, zapach uwielbiam. a bardzo ciekawi mnie Twoja opinia, pozdrawiam :-). Liliana