17 marca 2020

Tom Ford Rose Prick

Tom Ford Rose Prick opinie

Spuśćmy zasłonę milczenia na nazwę i marketing, skupiając się jednocześnie na kompozycji.

Pod tym względem perfumy Tom Ford Rose Prick znacząco nadrabiają i wcale nie są jakąś różową wydmuszką nastawioną na wielki, komercyjny sukces. Nie są to też perfumy wprost różane lub monotematycznie nudne. Dla mnie najważniejszym faktem jest to, że wyróżniają się na tle konkurencji (i mówię tu o zapachach niszowych).

Nie będzie przesadą, jeśli napiszę, że to jeden z najbardziej wielowątkowych zapachów różanych, jakie przyszło mi poznać. Zresztą pewnym błędem jest pisanie o Rose Prick jako kompozycji różanej. To raczej przyprawowy szypr z elementami smakowitymi. Już samo takie określenie brzmi intrygująco, choć zapach jest jednocześnie trudny do oceny.

Tom Ford Rose Prick 50 mL

Początek ma drzewny, niesłodki. Więcej w nim aromatu starego drewna i zostawionej na setki lat w książce róży niż elementów żyjących. Na tym etapie to perfumy nieco retro z szyprowym sznytem. Przypominają też Nicolai Rose Oud, czyli właśnie różę drewienkową i wytrawną, a w zasadzie drewienka z cieniem róży. Tom Ford od początku wodzi nas za nos, ponieważ oficjalnie podane nuty nijak nie pasują do realiów tej kompozycji. Na pewno nie znajdziemy tu typowych wątków „nastolatkowych” i kakofonii taniego różu a’la Paris Hilton. To raczej wykwintny bal na Titanicu. Kompozycja jest na każdym etapie szlachetna i bardzo wysokich lotów.

Pojawią się tu tony korzenne, balsamiczne. Momentami róża przybiera postać pudrową i staroświecką. Ma w sobie pierwiastek tego, co Jean Paul Guerlain zawarł w swojej koronnej Nahemie. W sercu pojawi się metaliczny posmak aldehydów w stylu chanelowskim. Wszystko to sprawia, że Tom Ford Rose Prick zaskakuje niesamowitą klasą i zupełnie nie współgra z kampanią i marketingową otoczką.

Jedyną chwilą i jednym wątkiem, kiedy pojawiają się elementy „fleksi-pleksi” jest późne serce. Wówczas wyłoni się cień czegoś plastikowego, ale o szlachetnym brzmieniu Gucci Rush. Tam zresztą też grała róża z paczulą. To jest coś na kształt spoconej, syntetycznej sukienki błyszczącej w świetle dyskotekowych reflektorów. I w tym wypadku nie jest to wada. Ten element naprawdę tu pasuje i robi kapitalną robotę.

Tom Ford Rose Prick

Zresztą zaraz po tym Rose Prick znowu nas zaskakuje swoją niebanalną, piękną bazą. Jest cicha, ale słodka, bardzo nowoczesna. Nie czujemy jednak w niej żadnej taniości lub fałszywych nut. Trudno byłoby ją nazwać po prostu smakowitą, choć niuanse karmelowo-toffi są wyraźnie widoczne.

Opinia końcowa o perfumach Tom Ford Rose Prick

Uważam, że jest to kompozycja genialna w swojej budowie. Przedstawia wiele, bardzo różnych obrazów. Łączy najwspanialsze akordy historyczne (klasyczny szypr, aldehydy i balsamiczną różę) z koronnymi osiągnięciami współczesnej perfumerii (akordy pikantny i smakowite)

 

Kampania Rose Prick

Najważniejsze cechy:

charakter: drzewno-różany

  • + niespotykana zmienność i bogactwo wątków
  • + przepięknie wplecione wątki szyprowo-aldehysowe
  • + genialna, a’la smakowita baza o niebywałej szlachetności

Charakterystyka:

Nuty: róża, paczula, bób tonka, karmel, wanilia, pieprz syczuański, kurkuma, balsam tolu

Rok premiery: 2020

Twórca: b.d.

Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 50 i 100 mL

Trwałość: średnia, około 6 godzin

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
12 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Walentyna
Walentyna
5 lat temu

Ale się rozgrzałam!! Szyprowa róża…mmmm, najchętniej od razu pobieglabym powąchać, no ale w dobie zarazy powstrzymam się, co za pachnący opis!! Przy okazji, mam obecnie nie lada problem z jedną, niszową różą od Montale, chodzi o Golden Sand, nie potrafię zdecydować się, kocham czy nienawidzę, może nie jest to róża w roli głównej, ale jednak róża, towarzystwa nie potrafię rozebrać, całość na mnie tak mocarna, że pół psika to za dużo, Marcinie testowałeś może kiedyś to cudo? Wciąż szukam i pożądam róży doskonałej, może zatem Tom Ford…?

Walentyna
Walentyna
5 lat temu

Przy najbliższej okazji! Pozdrawiam i dużo zdrowia życzę.

Leokadia
Leokadia
5 lat temu

Marcinie, no co Ty z tą nazwą? Przecież to poprostu kolec róży, a wiadomo: nie ma róży bez kolców. A Tobie od razu kosmate myśli w głowie! „prick”, no faktycznie zabawne ???

Monika
Monika
5 lat temu
Reply to  Walentyna

Polecam testy Isparta Parfumerie Generale z Impressium, przepiękny zapach…

Walentyna
Walentyna
5 lat temu
Reply to  Monika

Dziękuję Moniko, rzeczywiście palę się na Ispartę od dłuższego czasu, muszę zamówić wreszcie próbkę…

Kasia
Kasia
5 lat temu

Dziękuję Marcinie za tę recenzję! Bardzo lubuję się w różanych perfumach, będę musiała koniecznie Rose Prick wytestować. W temacie różanych perfum bardzo ciekawa jestem zarówno Twojej profesjonalnej oceny jak i prywatnej opinii na temat perfum Delina – Parfums De Marly, dużo o nich słyszę, czy można liczyć na wpis im poświęcony? Pozdrawiam serdecznie i z niecierpliwością wyczekuje kolejnych wpisów na stronie.

Agnieszka
Agnieszka
5 lat temu

O dziękuję bardzo za tę recenzję. Kocham różane perfumy i wciąż jestem w poszukiwaniu tego jednego, jedynego zapachu. Nahema na razie u mnie na perfumowych półeczkach króluje, ale ponieważ uwielbiam Toma Forda (ach niezapomniane Cafe Rose, które niestety zniknęło z półek) więc jak tylko będzie można polecę i wyniucham..

Anna
Anna
5 lat temu

Dziękuję za recenzję, ten zapach też wpadł mi w nos…
To chyba rok szyprowej róży, bo podobno w tym tonie Diptyque wypuściło Eau Capitale. Przynajmniej tak ten zapach jest opisywany. Spojrzałam na spis nut i sugerują one pewne podobieństwo Eau Capitale do ukochanej Hippie Rose (nabytej z wiadomego źródła :-D) Nie to, że mam zamiar coś zmienić, ale jestem po prostu ciekawa Twojej opinii. Marcinie, możemy liczyć na ocenę Diptyque Eau Capitale?

Jolanta
Jolanta
3 lat temu

Marcinie czy któryś z perfumów w perfumerii Impressium porównał byś do Rose Prick T.F ?

Małgosia
Małgosia
7 miesięcy temu

To już mój trzeci flakon tych perfum. Są niesamowite i tak samo się czuję kiedy mnie otulają. Utrzymują się bardzo długo, ale nie męczą swoją intensywnością 😉