Zakładam, że to jedna z ostatnich tegorocznych nowości, które pojawiają się na blogu
Karl Lagerfeld Rome Divino Amore to perfumy należące do rodziny kwiatowo-cytrusowej. Nie są jakoś szczególnie oryginalne i nie wyróżniają się na tle sklepowej półki, lecz jednocześnie trudno zarzucić im brak rzetelności wykonania. Przy tym nie pachną tanio, a duża ilość cytrusów sprawia wręcz, że odbieram je naturalnie i całkiem przyjemnie.
Ich start jest iskrzący, trochę jak oranżada w proszku, a trochę jak świeżo wyciśnięty sok z dodatkiem cytrusowej bezy. Poziom słodyczy jest spory, dlatego że wyraźnie czuć wpływ ciepłych promieni słońca na owoce. Co więcej, nuty cytrusowe będą nam towarzyszyć już do samej bazy, choć nieco stracą na naturalności. W sercu zobaczymy akord białych kwiatów, ale to akurat słabsza partia Rome Divino Amore. Kwiaty Lagerfelda pachną syntetycznie, lecz znowu – nie razi to jakoś strasznie. Myślę, że cały czas aktywne cytrusy ratują poziom perfum.
Baza z kolei jest dość tania – natomiast czuć, że dobrze wykonana. Utrwalacze są ciepłe, nieco złociste i utrzymują wątki cytrusowe. Myślę, że fundament tej kompozycji prezentuje się lepiej niż u znacznie droższej konkurencji.
Opinia końcowa o perfumach Karl Lagerfeld Rome Divino Amore
Rozpatrywałbym ten zapach jako umiarkowaną niespodziankę na tej półce, ponieważ spodziewałem się tragedii taniej chemii, a wyszło coś dość przyjemnego.