Patricia de Nicolai wraca w kosmicznym stylu
Kiedy otrzymałem pierwszą próbkę perfum Nicolai Caravanserail Intense, to byłem wniebowzięty. Później udało mi się zdobyć mały flakon, który potwierdził moje pierwotne przypuszczenia. Muszę zatem pozwolić sobie na tę autoreklamę, bo oto doświadczyłem pierwszego od 4 lat olśnienia zapachowego w mojej własnej perfumerii. Jeździłem na targi, testowałem setki próbek i nie znalazłem tego, co dała mi ta kompozycja. Zaskoczenie tym większe, że zeszłoroczne Riviera Verbena były jednym z największych rozczarowań (obok Paradoxe i 724).
Jest to po prostu kompozycja zmieszana z boską iskrą. Niby zapach drzewny-gourmand (Patricia de Nicolai nie miała takiego w kolekcji), ale jednocześnie zupełnie niepodobny do innych. Nie ma w nim takiej dozy słodyczy jak w Kiss Me, w zasadzie jest to słodycz piaskowa i wytrawna. Fundamentem uczyniono tu absolut nieśmiertelników (kocanek) połączony ze złocistym akordem ambrowym.
Początek Nicolai Caravanserail Intense zachwyca nutą dojrzałej, pomarszczonej śliwki z mocno zdrewniałą pestką. To śliwka wręcz przejrzała, gdzie już cukier zaczyna zmieniać się w alkohol. Oprócz niej mamy zmieloną kawę w postaci suchej, nie napoju. A jeśli już miałby to być napój to prędzej jakiś śliwkowy likier, którym zalano ziarna. Niesamowite jest to, że poziom cukru wcale nie jest kosmiczny i zapach nie może być opisany jako „smakowity”. Tony wytrawno-drzewne cały czas są dominantą. Co więcej, na początku czuć też subtelny cytrusy, choć w oficjalnym spisie nut nie są wymienione.
Później przechodzimy w obszar wyznaczony przez inne przyprawy. Kardamon, goździki, cynamon nie tworzą jednak akordu przysadzistego i agresywnego. Wręcz przeciwnie, są świetliste, lekkie i bardzo perfumeryjne. Zupełnie nie pachną spożywczo. Takie zagranie tymi składnikami to potwierdzenie najwyższych umiejętności Patricii de Nicolai. Być może to też zasługa obudowania przypraw paczulą i drewnem sandałowym. Warto dodać, że wszystkie te składniki zostały użyte w formie naturalnych esencji, a nie syntetycznych odpowiedników lub ilościach marketingowych. Jakość ingrediencji czuć tu od początku do bazy, lecz to cecha niemal wszystkich perfum tej marki.
W bazie formalnie mamy wanilię, tonkę i nieśmiertelniki. I właśnie ten trzeci elementy wychodzi na pierwszy plan (choć czuć go od samego początku). To sprawia, że kompozycji kończy się nad wyraz przyjemnie, a jednocześnie oryginalnie.
W ogóle trzeba oddać Patricii de Nicolai, że stworzyła perfumy niesamowicie rozkoszne, takie które chce się nosić i czuć wokół siebie. Jednocześnie pozostaje to zapach nowatorski, który idzie w 100% swoimi ścieżkami i nie powiela żadnych schematów.
Opinia końcowa o perfumach Nicolai Caravanserail Intense
Cieszę się, że po czterech latach przerwy mogę z dumą powiedzieć, że mam w Impressium kolejne perfumy z oceną 10/10. A co za tym idzie – jest to absolutnie najlepsza premiera tych 4 lat, którą polecam poznać z całego serca.