To będzie krótka recenzja
Tom Ford Black Orchid Eau de Toilette 2023 to prawdopodobnie owoc zabiegów marketingowców, którzy wyłącznie z powodów finansowych zdecydowali o pseudopremierze bez zapachowego sensu. Chodzi mi o to, że poprzednia odsłona tych perfum (mówię o Black Orchid EdT z 2015 roku) była niezła i w zasadzie sprawdzała się w roli mniej skomplikowanej i mniej „niszowej” wersji klasyka. Wiadomo jednak, że nowości mają potężną premię do sprzedaży, więc zawsze się to opłaca.
Ale czy Tom Ford Black Orchid Eau de Toilette 2023 to rzeczywiście nowe perfumy?
Według mnie tak nie jest. Wąchając te perfumy w ciemno bez problemu powiemy, że to „Black Orchid”. Charakterystyczny akord jest tu nie do pomylenia. Paczula, trufle, fordowski storczyk i ambitna słodycz…
Oprócz tego powiedziałbym, że kompozycja jest nieco bardziej chemicznie wykończona substytutami piżma/ambry/olejków drzewnych – czuć to zwłaszcza po kilku godzinach, w bazie. Nie ma tego stopnia głębi i tej zjawiskowej gry nut, która definiowała klasyczną wodę perfumowaną. Pod tym względem przypomina poprzednią EdT, choć chyba wypada od niej oczko lepiej.
W sercu, ma nieco mocniej zaznaczaną nutę białych kwiatów i salicylanów – przez to można tam zauważyć pewne, ale niewielkie nawiązania do Orchid Soleil. To efekt o tyle zaskakujący, że w spisie nut pominięto tuberozę i białe kwiaty, a dodano goździki i pieprz.
Opinia końcowa o perfumach Tom Ford Eau de Toilette 2023
Zapach niezły, ale zbędny dla osób, które mają dawną wersję. Natomiast to wciąż bardzo dobre pachnidło, mimo kilku wad.