Dwa nowe zapachy dla mężczyzn powstały pierwotnie jako edycje na rynek arabski, ale powoli ich dystrybucja się rozszerza i już trafiają do Europy
Zacznę od Guerlain L’Homme Ideal Platine Prive. Pamiętam, że po pierwszej aplikacji byłem totalnie zaskoczony tą kompozycją, ponieważ spodziewałem się jakiejś oudowej, mocniejszej wariacji na temat protoplasty. Otrzymałem jednak wersję lżejszą, z mocno zaznaczonym cytrusowym brzmieniem. Z dotychczasowych wariacji najbliższej jest stąd do L’Homme Ideal Cologne.
Co więcej, klasyczny akord migdałowo-czekoladowy został tutaj zminimalizowany w stopniu bardzo znacznym – bardziej nawet niż w Cologne. Perfumy na początku są cytrusowe, później nawet nieco zielone. Akord tytułowy pojawia się w formie delikatnej, ale jednocześnie wyraźnej. To sprawia, że początek rozpatrywałbym jako bardzo bliski do odsłony Cologne.
Różnice zaznaczają się później. Wersja Cologne, po odparowaniu cytrusów, pokazywała mocno smakowitą bazę. Guerlain L’Homme Ideal Platine Prive idzie inną drogą. Jest faktycznie nieco metaliczna, molekułowa, piżmowo-drzewna. Po 4-5 godzinach gra to dobrze, choć chemicznie. Przychodzi mi w tych chwilach do głowy niebieska wersja dawnego Lacoste, choć to bardzo dalekie podobieństwa. Raczej chodzi o to, że te chemiczne nuty mogą być ciekawie i dobrze złożone. Pewnie duża zasługa w tym też grejpfruta. Przed tym metalicznym wątkiem pojawia się też cień czegoś na modłę wetiwerowego akordu Terre d’Hermes.
Po 7 godzinach kompozycja jednak już bardzo mocno wpada w objęcia taniości i masowości męskiej perfumerii, co nie jest pożądanym zjawiskiem.
Opinia końcowa o perfumach Guerlain L’Homme Ideal Platine Prive
Na lato jest to kompozycja warta rozważenia, choć powiedziałbym, że szczebelek niżej od odsłony Cologne. Według mnie wciąż bezkonkurencyjną propozycją na ciepłą porę z tej linii była odsłona Cool.