To kolejna kompozycja autorstwa Quentina Bischa, która wpisuje się w styl tego „odważnej chemii”. Tym razem mamy jednak bardzo udane i odważne połączenie składników naturalnych i syntetycznych, które nie brzmi tanio i nie jest wtórne
Perfumy Jean Paul Gaultier Gaultier Divine to jednak dzieło nie do końca łatwe. Powiedziałbym nawet, że wielu osobom może wydać się nie do przejścia i to nie z powodu jednej nuty, ale całości konstrukcji. Zapach opisałbym jako waniliowy, choć wanilii w składzie nie ma. Formalnie to perfumy liliowe, ale absolutnie nie znajdziemy tu lilii w formie klasycznej – takiej, jak pachną kwiaty lub znane produkty (Guerlain Lys Soleia czy Tom Ford Lys Fume). Quentin Bisch postawił bowiem na kreację tej rośliny od podstaw. Ta interpretacja jest zatem jego i tylko jego. To odważne podejście i choćby z tego powodu wartościowe.
W Gaultier Divine poczujemy na początku akord mleczno-oceaniczny. Może wydawać się mdły, kwaśny i słony. Na samym początku kwiaty przyjmują postać molekularno-mleczną, z nutą wymiocin niemowlaka. Na szczęście to nie trwa długo i offowy start rozpatruję jako preludium dla bardziej zrównoważonej gry nut białokwiatowych (to ta niedosłowna lilia), ciepłych waniliowych z elementem białka w nie do końca dopieczonej bezie. Wzrasta też poziom cukru.
Kompozycja z czasem nabiera wydźwięku gourmand. Słodycz kwiatów staje się zestawiona z czymś przypominającym ogrzane, niemal palone masło. W kolejnym rozdaniu zobaczymy akcent olejkowo-słoneczny, gdzie sól miesza się z wonią olejku do opalania. Zakładam, że to pokłosie ylangu i dawki „solarnych” molekuł.
Producent deklaruje użycie molekuły Calypsone, która łączy tony arbuzowo-ogórkowe z morskimi. Na pewno w części odpowiada to za odważny początek, ale i jest wyczuwalna w dalszych etapach. Wówczas perfumy Jean Paul Gaultier Gaultier Divine potrafią pokazać aromat steku z arbuza – smażony na głębokim tłuszczu owoc ma bogaty bukiet nut, który żywo przypomina tę kompozycję. Warto jednak podkreślić, że nie jest to czysty Calypsone. Tam muszą być obecne inne związki w dużej liczbie.
Idąc do przodu, wchodzimy w obszary bardziej suche, waflowe, nawiązujące do maślanej woni poprzednich etapów.
Dopiero na samym, samym końcu kompozycja nieco się kurzy i nabiera masowej maniery. Na szczęście nie niszczy to przednich wrażeń rodem z kalejdoskopu.
Opinia końcowa o perfumach Jean Paul Gaultier Gaultier Divine
Dopracowana, kosmicznie zmienna i wielowątkowo kompozycja. Domyślam, że skonstruowanie tych perfum zabrało sporo czasu, choć całościowo mogą być nieco zbyt trudne dla statystycznego odbioru. Natomiast bez dwóch zdań jest to produkt wyjątkowy.