To premiera, która na świecie debiutowała w 2023, ale jestem niemal pewien, że w Polsce ledwie kilka miesięcy temu
Do jej testów skłoniła mnie deklaracja połączenia czarnej porzeczki z fiołkiem. Oczywiście, trudno oczekiwać jakiegoś ekstraktu naturalności po perfumach tej półki. Na szczęście okazało się, że Dolce & Gabbana Dolce Violet nie pachną bardzo źle. Na standardy kolekcji Dolce (bardzo niskie, niestety) pachną wręcz nieźle.
Nutą główną tak naprawdę nie jest porzeczka, ani fiołek. To bardziej jagodowa guma do żucia. Start okraszony jest słodkimi, kwaśnymi cytrusami. A później dominuje już syntetyczna owocowość. Paradoksalnie, nie jest efekt tragiczny. Dolce Violet pozostaje wonią sugestywną. Spożywcza guma może się naprawdę podobać, choć trudno mówić o jej szlachetności. Jednocześnie wierzę, że taki dobór składników sprawi, że perfumy cofną nas do czasów dzieciństwa i gum-kulek kupowanych w szkolnym sklepiku.
Do tego dochodzi mleczno-mdła, również słodka baza, która pojawia się już po jednej godzinie i sobie tak trwa jako tło dla akordu owocowego. W ciemno i bez czytania spisu nut można odgadnąć, że to syntetyki piżma, wanilii i drewna sandałowego. Akord ten jest masowy i znany nawet z niskiej półki (zwłaszcza perfum kierowanych do nastolatek). Dolce & Gabbana Dolce Violet nieco go urozmaica. Można powiedzieć, że znajdziemy tam kroplę koktajlu jagodowego w wersji podgrzanej i dosłodzonej.
Pachnie tanio i sztucznie, ale przyjemnie. Może się również kojarzyć z żelkami.
Opinia końcowa o perfumach Dolce & Gabbana Dolce Violet
Linia Dolce to nie są wyżyny jakości, ale Dolce Violet zapada przynajmniej w pamięć. Nuta tanio-słodyczowa trafi w niejeden nos. Podobne wrażenie generowała odsłona Dolce Peony z 2019 roku. Tam były bardziej czerwony owoce, a tutaj mamy przechył w stronę jagód.