Wersja klasyczna oraz Elixir były słodziakami-ulepiakami
Natomiast Paco Rabanne Invictus Victory Absolu to zapach bardziej stonowany i przesunięty w stronę drewniaka, ale wcale nie tak zakurzonego, jak mógłbym przypuszczać. To sprawia, że ta kompozycja nie jest podobna do dwóch poprzednich. Jest ciepła, drzewna i kręcąca w nosie drewienkami. „Drzewna” dlatego że czuję tu wygrzane molekuły sandałowe, które połączono z dużą ilością ambrowych syntetyków. A „drewienka” to nieco inna część formuły. Chodzi o drobne iskry cedru, jakby drzazgi ze świeżo przełamanego ołówka, którym wtóruje pieprz. To tego dochodzi spora ilość kumaryny imitującej bób tonka. Ona wnosi cukier, ale jest go na tyle mało, że nie nazwę tych perfum słodziakiem-ulepiakiem.
Zapach jest płaski. Nie rozwija się na skórze w jakiś szczególny sposób. To jedno wrażenie jest jednak w miarę ok…
Opinia końcowa o perfumach Paco Rabanne Invictus Victory Absolu
Słodkie drewienko z dużą ilością ambrowo-drzewnych molekuł. Nie ma tragedii na taką skalę, na jaką myślałem.