
Butikowa kolekcja Diora ostatnio przeżywa pewien kryzys w mojej ocenie
Najnowsze perfumy – Christian Dior Rose Star – są tego niejako potwierdzeniem (po przeciętnym Bois Talisman). Przy pobieżnym teście nawiązują do Perle Rare Rouge, ale później okazuje się, że to woń zdecydowanie niższych lotów. W nos razi nuta szminkowo-plastikowa, rodem z zabawkowych kosmetyków dla dzieci. Tym tropem podąża też akord marmolady różanej, który nie generuje skojarzeń z naturalnością. Nawet pojawiająca się zieleń jest podgniła i sztuczna w swojej istocie. Kiedy porównamy tę różę z Chloe Eau de Parfum lub Parfums de Marly Delina, to zauważymy, że nie ma w niej ładunku botaniczności, który charakteryzuje naturalny olejek lub absolut.
I może nawet być tak, że w Rose Star użyto naprawdę składników różanych, lecz finalny wydźwięk jest raczej mało szlachetny. Czas nie działa ani na korzyść, ani nie deprecjonuje całości. Pojawia się jednak nuta męsko-drzewno-świeża a w samej bazie kompozycja skręca w stronę owocowo-ulepną. Każdy z tych puzzli jest do tego rozcieńczony i jakby pokryty tanimi piżmami.
Opinia końcowa o perfumach Christian Dior Rose Star
Generalnie nie jest to nic wartego uwagi. Kompozycji w tym stylu mamy na rynku mnóstwo, a ich jakość potrafi być znacznie wyższa niż Rose Star.

Kampania perfum Rose Star





