4 września 2008

Serge Lutens, Fumerie Turque

Czasami zmieniamy swój stosunek do pewnych rzeczy. Powoduje nami wówczas zdolność do dostrzegania detali, które wcześniej ominęliśmy. Sprawa ma się niemal identycznie z Fumerie Turque. Na początku wstręt wynikający z ostrej, słonej i kwaśnej tytoniowej nuty, dopiero później zachwyt nad miodem i paczulą oraz gryzącym obłokiem palonego tytoniu.

Fumerie Turque jest bez życia, leży na skórze martwy jak najdroższy dodatek- szczegół, który nadaje nam ponadprzeciętnej klasy. Perfumeryjny Mercedes wręcz.
Nie ma życia, ale jest piękno jak w dziełach Moneta. Uchwycone w chwili. Ulotne jak strużka dymu rozwiewana przez huragan.


Ryc. Hotel des Roches Noires, Trouville (Claude Monet)

Budzenie niechęci przez swoją głośność i natarczywość to jedna ze stron Fumerie Turque, drugą jest łapanie mnóstwa chwil i łączenie ich skórzanym rzemieniem. Sekundy są utrwalone, lecz pogrążone w śmierci. Można je tylko odczuwać, doświadczać jak zmienia się obraz w naszym mózgu i zatapiać w smutku, że to tylko projekcja, złudna chwila, która minie tak szybko jak się pojawiła, zostawiając nas samym sobie.

Ale później nadejdzie druga chwila, trzecia i dziesiąta. Martwe, ekskluzywne wspomnienia owiną się wokół nas skórzanym biczem, raniąc boleśnie. Będziemy jedno. Egzystencja stanie się ludzka, za sprawą nieludzkich szczegółów. Fumerie Turque to zapach bezwzględności, złudnej projekcji wymarzonego świata, niedoścignionego ideału. Rozważania nt. nut w tym wypadku są błędem, bo nie o to tutaj chodzi. Meritum tej kompozycji jest jej zdolność do materializacji ludzkich złudzeń.

Oni są jednak wielcy.

Nuty: porzeczka, miód, róża, jaśmin, skóra, wosk pszczeli, tytoń, balsam Peru, paczula, bób Tonka, styraks, owoce jałowca, wanilia
Rok powstania:
Twórca: Christopher Sheldrake

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments