Paczula poczciwa. Stara, biedna, bez siły. Miękka i przyjemna. W zasadzie wysoce niecharakterystyczna. Niemal martwa. Patchouli Antique jest tą odmianą paczuli, która ani wzbudzi zachwytu, ani nie zrazi. Samo opisanie kompozycji Les Nereides jest traktowane przeze mnie bardziej jako „powinność” niż coś robionego z pasją. Bynajmniej nie chcę nikomu wmówić, że to perfumy niskich lotów. Po prostu ja nie potrafię wyszukać w nich prawie niczego ciekawego.
Sam początek jest jedyną rzeczą, która zachęca do poznania Patchouli Antique. Ostry, przenikliwy zapach piachu rzuconego prosto w oczy. Chaotyczna, niemal histeryczna chęć poszukiwania wody i realny ból połączony ze szczypaniem. Paczula w ujęciu Les Nereides jest sucha. Oczy będą piekły, a ukojenia nie będzie. W miarę mijania kolejnych chwili oczy zaczynają łzawić, paczula się wycisza, okruchy piasku spływają, oczy się otwierają. Nadal gdzieś w tle pojawia się wspomnienie tej suchej, przeraźliwej paczuli, ale ginie ono w tonach wanilii.
Patchouli Antique rozsiada się na waniliowej płachcie, paczula pada. Właściwie to pada wszystko. Kompozycja pogrąża się w mleczno-waniliowym lenistwie. Nie mówię, że to źle. W końcu temat podobnie uchwycono w paczuli Micallef, ale tu jest on zbyt jednostajny, przewidywalny, gładki, słodki…
Nie tego spodziewałem się po Patchouli Antique. Choć może właśnie tak interpretowano paczulę w wiekach wcześniejszych. Słowem, paczula bez charakteru.
Nuty: paczula, wanilia, piżmo
Rok powstania: b.d.
Twórca: b.d.