9 kwietnia 2009

Profumi di Pantelleria, Maestrale

Zapach wiatru jest trudny do uchwycenia. W końcu zamknięcie tych ulotnych molekuł jest niemal nieosiągalne. Mieliśmy już suchy harmatan zrealizowany w Harmatan Noir marki Parfumerie Generale. Maestrale to jednak dość odmienne spojrzenie na problem. Mistral to porywisty wiatr niosący lodowaty oddech wysokich Alp na Lazurowe Wybrzeże. Perfumy z którymi nie dałem sobie rady. Zaczną standardowo, bo i początek jest frywolny.

Jak można się nie zachwycić łamanym rabarbarem i irysowym wspomnieniem jednocześnie? Tym bardziej, że właśnie taki jest ścisły początek Maestrale. Oczywiście jest też drzewny, z tym nie zamierzam się kłócić, ale przez takie ujecie nut głowy dzieło Profumi di Pantelleria zdobyło moje znaczne uznanie.

Lubię igły w zapachach. Problem w tym, że nie chodzi o igły drzew, w Maestrale igły są metalowe. Właściwie błędem jest pisać „igły”, bo mam dziwne wrażenie, że tu jest tylko jedna igła. Wrażenie takie jest sprawiane zapewne przez kardamon, może wetiwer. Cała zabawa jest przednia, bo tak naprawdę nie wiemy co nas kłuje raz po raz.

Maestrale zadziwia liczbą twarzy. Z jednej strony ma drzewne podbicie, niemal typowo cedrowe. Odmienną twarzą jest bardzo bliskie podobieństwo do drzewno-kardamonowej kreacji Clive Christiana. Aromat zdaje się lawirować między drzazgami i na wskroś przesiąkać przez komórki drewna.

I tutaj muszę uznać swoją niższość. Maestrale stapia się w jedność. Nierozróżnialną. Niesie ziemno, przywołuje słońce, tworzy śnieg. Każda z nut staje się tworzywem idealnej kuli, bez żadnych defektów. Wszystko nabiera szybkości a podłoże zaczyna iskrzyć. Po części doświadczyć można elektryczności, delikatnego stymulowania mózgu przez mikroimpulsy. Wieje namacalnie.

Nuty: bergamota, lawenda, rabarbar, rum, jaśmin, irys, kardamon, kolendra
Rok powstania: b.d.
Twórca: b.d.

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments