Jako pierwszy w Polsce mam zaszczyt poznać i popływać w najnowszym zapachu z prywatnej kolekcji Armaniego- Cedre Olympe. O tym, że powstał jako cześć dla góry greckich bogów wspominać raczej nie warto. Dopowiedzieć zda się jednak, że należy do ogrodowej serii (po Rose Alexandrie, Vetiver Babylone, Oranger Alhambra) i wyraźnie nie pasuje do trójki towarzyszy. Ze spokojem widziałbym go w drewnianej skrzyni z drzewa wenge, a nie gołego, w zwykłym szkle.

Nie zamierzam prawić wizji, że widzę tutaj gromy Zeusa i mrok Hadesu i nie wiadomo jeszcze jakie zapachy, choć Cedre Olympe spokojnie do takich wizji się nadaje. Tym razem będzie ściślej, co nie znaczy, że gorzej i bez wyrazu.
Zapowiedź drzewnej atmosfery zawinięta jest w skórkę pomarańczową. Kiedyś już pisałem, o woni polewanych wrzątkiem cytrusów, kiedy zapach staje się wybitnie intensywny i niezwykle czysty. I właśnie tutaj tak jest. Dla mnie wstęp tej kompozycji jest genialny przez swoją prostotę- krystaliczną grę cytrusów, bez śladów czegokolwiek innego. Widzę już zawiedzione głosy i skreślające spojrzenia, bo pewnie większość oczekiwała, mniej lub bardziej, akordów drzewnych. A na te trzeba niestety poczekać.

Przejścia w tej kompozycji są schodkowe, co czyni wąchanie ciekawym, bo co kilkanaście minut zapach zmienia się niemal całkowicie. Za jednym z takich schodków otrzymujemy wreszcie upragniony cedr i sosnę. Nie są to wonie inwazyjne czy trudne w odbiorze. Cedre Olympe został kreowany jako kompozycja bezpieczna, nie bez przyczyny powiązana z Morzem Egejskim i bryzą. Cedr staje się wyraźne tak samo jak akord choinkowy (zgodnie ze składem sosnowy). Nuty drzewne są ledwie zaznaczone, naszkicowane stylem impresjonistów, uchwycone w chwili i nie w pełni wyraźne. Na to leją się cienkim strumieniem nuty żywiczne, czyżby świerkowe. Cedre Olympe zaczyna powolutku dymić, tlić małym ognikiem, który ledwie widoczny jest podczas nocy. A tuż obok zawsze znajdzie się kropla cytrynowego soku.

Tak, miałem rację, mówiąc że Cedre Olympe nie pasuje do tej serii. Jest zbyt udany, wielowymiarowy i zaskakujący. Nie wywołuje jęków zawodu, ani westchnień miłości, ale obiektywnie zyskuje w obszarach możliwych do ocenienia z pomocą inteligencji i rozumu. Kompozycja jest tak dobra, że bezsprzecznie awansuje na drugiej miejsce wśród dzieł Armaniego, po Bois d`Encens- rzecz jasna.
Nuty: drzewo cedrowe, drzewo sosnowe, gorzka pomarańcza, bergamota, trawa cytrynowa, żywice
Rok powstania: 2009
Twórca: b.d.