18 czerwca 2009

Mężczyzna elegancki jako maskotka w buduarze

“Mój zapach przypomina włoski, wiosenny poranek po deszczu; pomarańcze, cytryny, grejpfruty, bergamotkę, cytron oraz kwiaty i zioła, rosnące w mojej ojczyźnie.”


Ryc. Woda Kolońska- klasyk. Ryc. Johann Maria Farina.


Tak Johann Maria Farina opisał swoje dzieło. Perfumy, które przez trzy wieki stały się realnym zapachem Europy i włoską wizytówką na najmożniejszych dworach. Woda Kolońska, bo o niej mowa zrobiła oszałamiającą karierę. Doczekała się mnóstwa podróbek i dla jeszcze większej ilości perfum była inspiracją. W czasach, w których powstała była wonią dość rewolucyjną, wyraźnie ciążącą ku mężczyznom, choć z założenia uniseksualną. Zmianę przyniosły lata późniejsze, kiedy to klasyczna Kölnisch Wasser stała się jądrem męskich kompozycji, słuszniej powiedzieć- ich wzorcem czy nawet archetypem.


Ryc. Eau d`Orange Verte.


Nie jestem koneserem tego typu zapachów, choć jednocześnie mam świadomość, że ich udział w kreowaniu świata zapachów jest olbrzymi. Weźmy takie Eau d`Orange Verte. Zapach Hermesa powstał 30 lat temu w 1979 roku. Z założenia uniseks. Cel powstania zapachu był chyba tylko jeden- skupienie ingrediencji o maksymalnej sile odświeżającej i oziębiającej. Osobiście uważam, że ten zapach nie nadaje się na lato a jedynie na najgorętsze dni, kiedy wszystko inne dusi. Wtedy Eau d`Orange Verte staje się nieocenioną pozycją w każdej kolekcji. Sama filozofia ułożenia nut świeżych na maksymalnie odchudzonym drewnie, wydaje się słuszna. Najważniejsze, że spełnia zadanie.

I tylko tytułem ciekawostki dodam, że wersja, która powstała dużo później- Concentre d`Orange Verte już tak dobrze sobie nie radzi. Wzrosła koncentracja zapachu, z wody kolońskiej otrzymaliśmy toaletową, a zmalała fala zimna. Choć nadal ta kompozycja Hermesa plasuje się w czołówce zapachów kolońskich. To stara szkoła perfumiarska, nieskażona duchem XXI wieku, mimo że powstała już w nowym millenium.

Obecnie widać, że postawiono na mieszanie co spowodowało, że wód kolońskich dawnego typu już się nie tworzy. Celowo nie wspominam o klasykach Diora czy Guerlain`a, bo chcę zwrócić uwagę na trend męski “tu i teraz”.

Z jednej strony mamy fenomenalne Je suis un Homme Etat Libre d`Orange, które zdaje się być mieszanką męskiego szypru i kolońskiej klasyki. To naprawdę świetny zapach, który wydobywa ze swoich nut wszystko co najlepsze. Początek do bólu cytrynowy, niosący odżywczą hiperświeżość. Złudne wrażenie opada po wcale nie tak długim czasie. I dopiero wtedy Je suis un Homme wygrywa z siebie drzewne i palące się nuty. Jakżem się ucieszył, kiedy odkryłem, że jest tu brzoza składnik, który wziął mnie z marszu. W otoczeniu z koniaku nie wchodzi w nuty Fumidusa, a jedynie muska brzozową surowość. Samczy do granic możliwości, a baza fenomenalna.

Trend strikte męskich zapachów jest raczej przewidywalny. Ogólny schemat budowy: koloński początek, ziołowy środek i szyprowo-drzewna baza. Przez to wiele zapachów umyka z pamięci, bo cały czas się poruszają po zamkniętym obszarze. To kreacje dla eleganckich mężów dostojnych Pań. Myślę sobie, że dla takiego statystycznego klienta Quality to dobry wybór- pan 40-50 lat, bogaty, tradycjonalista, przykładny mąż i ojciec.


Ryc. The Ten Party.

The Ten Party do pięt nie dorasta fenomenalnej wersji dla kobiet- The Party in Manhattan. Męskie szypry upadają, już dawno nie dane mi było obcować z czymś po prostu dobrym. The Ten Party zaczyna się prostacko i jest do bólu przewidywalny. Nie bez znaczenia pozostają moje oczekiwania, które po poznaniu damskiego klasyka wzrosły do granic możliwości. Znika to w jakiejś popłuczynowo-piżmowej bazie z resztkami cedrowych zapałek. Słowem- porażka.

Ryc. Bylica piołun (nieodłączny składnik wermutu) Ryc. Uomo.

Wcale nie lepiej wypada wermutowe Uomo Isotty Fraschini. Ambitniejsze podejście i kreacja znacznie ocieplona. Absolutnie nie jest kolońska, a jedynie zbliżająca się momentami do tej granicy. To zapach drzewny i alkoholowy, od biedy może ujść. Kompozycja przyjazna, ale potencjał nut wygładzono. Nie mogę powiedzieć, że niepotrzebnie, bo w końcu Uomo ma być zapachem eleganta, a nie perfumeryjnego dziwaka. Wermut jest wyczuwalny, podobnie jak styraksowo-benzoinowe wstawki w dalszej części. Po prostu kolejne, klasyczne, męskie perfumy.

Ryc. Gianni Campagna, Eau de Toilette Ryc. Styl krawiectwa ojca marki

Kończąc temat wspomnę o miłym zaskoczeniu, które czekało na mnie wśród męskich nowości. Mowa o Eau de Toilette Gianni Campagna. Połączenie luksusowego przekazu z nutą pomysłu. To coś więcej niż kolejne szypropodobne monstrum. Zapach zręcznie lawiruje pośród nut. Wszystko przeplecione w sposób “z iskra”. Swoją drogą sam Gianni jest jednym z najlepszych krawców i speców od ubioru w Stanach, więc to nic dziwnego, że w Eau de Toilette uzyskano efekt nitek plecionych taką metoda. Zapach z delikatnie cytrusowego opada w pieprzne zawijasy, później dochodzi drewno, paczula, i znów wracają cytrusy. Dla mnie zapach jest fenomenalny, choć oczywiście raczej go nie kupię. To nie mój styl.

Zapachy tworzone z męskiej klasyki minionych wieków nie muszą być nudne. Kreacje czysto kolońskie to wbrew pozorom wyzwanie dla perfumiarza, stąd często akordy te są tylko dołączane do głowy i serca kompozycji. Wtedy otrzymujemy kolejnego nudnego koszmarka, bo męskich zapachów czerpiących z klasyki i tak dobrych jak ten od Gianni Campagna jest mało, oj bardzo mało.

Hermes, Eau d`Orange Verte
Nuty: bergamota, cytryna, mandarynka, mięta, jaśmin, kwiat pomarańczy, paczula, mech dębowy, drzewo cedrowe
Rok powstania: 1979
Twórca: Francoise Caron

Hermes, Concentre d`Orange Verte
Nuty: pomarańcza, ambra, paczula, bazylia, drzewo cedrowe (nuty za fragrantica.com- brzmią nieprawdopodobnie)
Rok powstania: 2004
Twórca: Jean Guichard/ Jean Claude-Ellena

Etat Libre d`Orange, Je suis un Homme
Nuty: bergamotka, gorzka pomarańcza, cytryna, mirt, goździk, cynamon, nuta koniaku, skóra, paczula, nuty zwierzece, brzoza
Rok powstania: 2006
Twórca: Antoine Lie

The Party, The Ten Party
Nuty: bergamota, lawenda, cytryna, kminek, petitgrain, czerwony pieprz, estragon, jaśmin, goździk, yerbamate, żywica olibanum, drzewo cedrowe, paczula, mech dębowy, piżmo
Rok powstania: 2008
Twórca: b.d.

Isotta Fraschini, Uomo
Nuty: cytryna, bergamotka, estragon, wermut, cyprys, paczula, bób tonka, galbanum, drzewo cedrowe, styraks, benzoin, drzewo sandałowe, piżmo, wanilia
Rok powstania: 2007
Twórca: b.d.

Gianni Campagna, Eau de Toilette
Nuty: pomarańcza, grejpfrut, pieprz, bay rose (?), geranium, paczula, wetiwer, drzewo cedrowe
Rok powstania: 2009
Twórca: b.d.

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Miałek kiedyś (wątpliwą acz niezmiernie intrygującą) przyjemność przetestowania tego zapachu na jednym z lotnisk. Cóż, zapach niezmiernie trudny…dla mnie zbyt trudny. Jedyne, co pozostało mi w pamięci to (duszący) aromat gorzkiej do bólu pomarańczy. Gorycz, gorycz i jeszcze raz gorycz. Zresztą Eau de Mandarine Ambrée okazał się dla mnie równie trudny i zbyt metaliczny.