Najświeższy z zapachów Byredo i najmłodszy. Wyobrażenie bieli w zamyśli twórcy idei Byredo- Bena Gorhama wypada jednak przeciętnie, choć na pewno warte jest poznania z kilku względów. Po pierwsze- fiołek, po drugie- innowacyjne aldehydy. Właśnie te dwie nuty są najciekawszymi, mimo że samo ich ujęcie w kompozycji jest tragiczne.
Blanche zaczyna się fiołkiem w mleku, w kaszy, w pudrze. Zapach jest fizjologiczny i wyraźnie wbiega na drogę ospermka Etat Libre d`Orange. Organiczność w wykonaniu tej kompozycji jest zestawiona z laboratoryjnymi aldehydami, które nie mają nic wspólnego z No.5 poza nazwą. Metody syntezy organicznej poszły w ciągu lat do przodu w bardzo dużym stopniu i poznanie Blanche pozwala dostrzec tę różnicę. Fiołek laboratoryjny to chyba dobre określenie na to co dzieje się w tych perfumach.
Na domiar złego nie czuć tu róży, drzew, peoni, które przecież są deklarowane w składzie. Zamiast tego trzecią główną składową Blanche zostaje neroli, w swojej ciężkiej i pseudoorientalnej odsłonie. Zapach zaczyna się uginać i stawać nieznośny. Na tym etapie można uznać tę kreację za całkowitą porażkę. A szkoda, bo z takich nut można byłoby wykrzesać naprawdę fajny obrazek. Nie zmienia to jednak faktu, że Blanche jest najbardziej charakterystycznym i traumatycznym z zapachów Byredo.
Nuty: fiołek, aldehydy, drzewo sandałowe, biała róża, peonia, neroli
Rok powstania: 2009
Twórca: b.d.