Black Aoud to agarowa trauma, Incense (Kamali) to wstrząs kadzidlany. Każda z tych kompozycji wykracza poza przyjęte ramy nuty głównej i każda może być nazwana prawdziwie niszową. Teraz do tego duetu słoniowym ruchem wbija się Complex– zapach tak strasznie skórzany, że aż obrzydliwy. Toksyczne ługi z prymitywnych garbarni, obdzierane na wpół żywe zwierzęta a tuż obok gotowe skóry z lśniącym włosiem.
Tego nie da się wąchać, a przeżyć z tą kompozycją cały dzień to po prostu obrzydliwość. Całość jest brzozowo dymna. Zresztą nie ma się co dziwić, skoro garbowanie to proces z udziałem drzewnej kory- paradoksalnie brzozowej. Tumany ciemnego zielska, gnijącej i śmierdzącej wody przewalają się przez całą piramidę nut. Swoją drogą to właśnie ta fiołkowa zieleń jest najgorsza, po prostu świdruje jak wibrator w mózgu. A zaraz obok tego skóra, skóra i jeszcze raz skóra.
Nienawidzę skóry, ale np. takie Cuir Ottoman uważam za fenomenalne ułożenie tej nuty, mimo że jej nie akceptuję. O Complex mogę powiedzieć tylko tyle, że jest to skóra wzmocniona zwierzęcymi wydzielinami. Krwią, łojem, potem… Użycie naturalnego cywetu i syntetyku piżma dodatkowo wzmaga to wszystko jeszcze bardziej. Boże! Że ktoś w ogóle coś takiego wymyślił.
Już nawet nie wiem co jest najgorsze, czy gnijący początek, czy zapocona reszta. Końcówka się pali, to zapach palonych skór, siarki z włosia, która też jest najgorsza. W tym zapachu wszystko jest wstrząsem, każdy etap.
Jednak dla ludzi, którzy umiłowali sobie skórę może się to okazać św. Graal. Zbyt silne emocje przekazuje Complex, aby zrozumiał je człowiek, który jedynie chce go poznać. Tutaj potrzeba większego zaangażowania. Dla mnie to smród jakich mało, bo oceniam go przez pryzmat obrzydzenia nutą główną. Oceniają w mojej obiektywnej skali, Complex jest fenomenem- skórzanym fenomenem.
Nuty: skóra, piżmo, cywet, fiołek, labdanum, bazylia, szałwia
Ocena ogólna: 9/10
Rok powstania: 2008
Twórca: b.d.