21 sierpnia 2009

Boadicea the Victorious, Seductive

To mój bezwzględny faworyt. Największym plusem jest jego cichość w porównaniu z innymi produktami tej marki. Seductive nie uderza w łeb obuchem, a bliżej mu do rustykalnego Terre de Sarment czy Le Seducteur Nejmana. To spokojna drzewna klasyka (choć drzew w wymienianych nutach brak). Patrząc na flakon to męska kompozycja, choć tak naprawdę granica jest rozmyta. I przeboleć nie mogę tego beznadziejnego dizajnu butelki. Porażka!

Sam zapach zaczyna się ciepłym, szlachetnym i lekko słodkim drewnem. Częściowo oszlifowane, ale jednak nie zabrakło drobnych drzazg. Ogień z kominka rzuca roztańczone cienie na drewnianą podłogę a przy okazji roztacza delikatnie dymny aromat. Fenomenalne.

Zaskoczony jestem faktem, że mate obrano za nutę główną Seductive, choć nie ma to nic wspólnego z interpretacją Villoresiego. Faktem jest, że można tu wyczuć lekko ziołowy aromat palonych roślin, który chyba jednak nie może być mate. Choć z drugiej strony mate w podobnej formie występuje w Czwórce marki Six Scents. Sam już nie wiem jak to z tą nutą jest w Seductive. Może czasami nie warto zagłębiać się w takie szczegóły i opisać zapach jako całość, a ta w tym przypadku jest przecież bardzo dobra.

W słowie wstępnym pisałem o nutach, które marka Boadicea the Victorious eksploruje niemal do dna- jedną z nich jest skóra. Ten głęboki akord połączony z irysem (tak, tak ten sam co rządzi w Cuir Ottoman) pojawia się na samym końcu. Zapach przechodzi tak głęboką i całościową metamorfozę, że w życiu bym nie zgadł, że to ta sama kompozycja (gdybym tego nie widział oczywiście). Skóra jest ciężka, niezwykle aromatyczna, choć czasami zbyt inwazyjna. Zdarza się, że ta nuta wycisza wszystko inne- wtedy Seductive pokazuje bardzo czyste odbicie rzeczonego akordu.

Nic nie zmieni faktu, że to wedle mojej opinii jedna z najlepszych kompozycji tej marki. Cena to lekkie nieporozumienie, bo 175$ chyba jednak nie jest wart ten zapach (chociaż może jest?), ale poznania na pewno.

Nuty: mate, irys, skóra, piżmo, petitgrain
Ocena ogólna: 8/10
Rok powstania: 2008
Twórca: b.d.

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Tomek
14 lat temu

Na mojej skórze, czuć siki na żywicznej szyszce !! raczej też nie do zniesienia:)Tomek

Anonimowy
Anonimowy
12 lat temu

ależ te butelki są piękne, owszem może to takie surowe i dzikie piękno, ale mnie kuszą by poznać zawartość. lubię motywy celtyckie może dlatego:)

Anonimowy
Anonimowy
8 lat temu

Kojarzy mi się z terpentyną, z pastą do podłogi, z zapachem dystrybutorów benzyny. Pewien policjant zatrzymując mnie do kontroli spytał, czy moje auto było potraktowane szpachlą, więc i takie skojarzenia może budzić 😀 Wżera się w skórę, wtapia wręcz i utrzymuje przez wiele godzin. To jeden z moich ulubionych zapachów. Jak najbardziej dla kobiet!