28 lutego 2010

Hilde Soliani, CiocoRosissimo

Tego chyba jeszcze nie było? Choć nie, było kiedyś, dawno temu. Python Trussardi też miał i czekoladę, i róże. Różnią się zupełnie te dwie bajki. Przede wszystkim dlatego, że Python był zapachem kwiatowym, babcinym nawet, lecz mało różanym. Hilde Soliani wykłada kawę na ławę.

Zapach nie jest bardzo skomplikowany. Ma bardzo sztywne nogi, które nie są w stanie płynnie ukazywać jego twarzy. Ten efekt toporności psuje pierwsze wrażenie. Drugie zresztą też, i trzecie. Różę czuć od początku. Od początku czuć czekoladę, a słusznie napisać „wyrób muscmaoripodobny”. Nie, nie. Jeśli ktoś liczył na elementy geniuszu Guillaume`a to się zawiedzie. Ale ta czekolada również jest sypka, bardzo rozdrobniona i „kichająca”. Może to efekt gry białymi piżmami? CiocoRosissimo trwa w tym letargu cały dzień. Lina między tytułowymi składnikami jest lekko tylko napięta, i żaden nie przejawia chęci dominacji. Flaki z olejek?

Drzew nie stwierdzam, nie stwierdzam tu niczego więcej. Zmieszali czekoladowe absoluty z różanymi składnikami i oczekiwali ekstraktu oryginalności. Pomysł jest dobry i głowę daję sobie obciąć, że można ten temat dopracować, bo potencjalnie sam chciałbym pachnieć taką mieszanką, ale tym razem się nie udało. Szkoda.

Nuty: róża, czekolada, drzewa, trawa, wanilia
Rok powstania: 2009
Twórca: b.d.

Fot. pochodzi z justscrumptious.co.uk

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments