14 lutego 2010

Keiko Mecheri, Iris d’Argent oraz Iris Pourpre

Dwie najnowsze kompozycje japońskiej twórczyni wpisują się w linię jaką wyznaczyły poprzednie zapachy. Dodatkowo są to wariacje na temat kłącza irysowego, które jest tematem dość trudnym i mało wdzięcznym. Klasyczne ujęcia tego korzenia jest ciemne, czasami marchewkowe, częściej ziemiste i wilgotne. Jako składnik pochodzący od kwiatu jest to woń bardziej kobieca niż męska, ale tym razem Mecheri stworzyła zarówno kompozycję dla panów jak i dla pań, przynajmniej teoretycznie.

Oba obtoczone w podobnych składnikach z charakterystycznym szyprowym akordem. To chyba nie jest najczęściej spotykana mieszanina, ale w przypadku Iris d’Argent ma uzasadnienie- celuje przecież w mężczyzn. Argent znaczy srebrzysty. Marketingowo można zawsze uznać to za kolor księżyca, stali, pajęczych sieci, metalu jako takiego. Problem jest taki, że ten zapach mało ma wspólnego z deklaracją producenta. Zaczyna się lekkimi, acz kwaśnymi cytrusami. Klasyka i przewidywalność mają swój znak już w początkach, i nie jest to dobra wróżba. A później faktycznie staje się srebrzysty. Błyszczący łupieżem, który powleczony jest warstwą łoju wśród włosów niepamiętających nożyc. Czuć pewną metaliczność, ale to tylko potęguje wrażenie obrzydzenia. Iris d’Argent jest po prostu kiepski. Tytułowy składnik jest rzucony samemu sobie bez więzów, które kierowałyby go na wzniesienia i podkreślały doły. Efekt jest dość fizjologiczny, taki jak wspomniałem parę linijek wyżej. Obrzydliwy. Wytłuszczony ambrą. Krzykliwy.

Trochę inaczej przedstawia się sytuacja z żeńskim irysem- Iris Pourpre. Mimo znacznego podobieństwa nie nazwiemy go odorem. Coś za coś. Jest wyraźnie malowany kwiatową nutą. Ylang-ylang, który odnajdujemy pośród nut jest niemal stuprocentowym sprawcą tego zdarzenia, choć na szczęście nie objawia się to dusznością tak charakterystyczną dla niego. Może spadło do kolby parę kropli olejku z kwiatów pomarańczy? Płatki zdają się roziskrzać kompozycję i nadawać lekkiej kwasowości (choć zupełnie innej niż tej z Iris d`Argent). W sednie przypomina to Une Rose Chypree. No i właśnie w tym momencie schodzi irys do szyprowego lasu. Dość ciekawie płoży się po ciemnozielonych pniach, spija gnijącą wodę spod drzew, muska grzybnię. Tak ma być. Wreszcie kłącze prawdziwą twarzyczkę pokazało. Nie jest Iris Pourpre kompozycją szczególną. Raczej poprawną. Są chwile, które mogą zaciekawić, zmusić do głębszego wąchania, ale to i tak mało. Za mało.

Co ciekawe, na stronie firmowej Keiko Mecheri obie kompozycje są włożone do kategorii Vintage. To w jakimś stopniu może tłumaczyć ich nieporadność. Dwie wariacje są nudne, oscylujące wokół linii prostej. Nawet emanowanie brzydotą przez męską kompozycję nie jest takie, żeby uciekać. Z drugiej strony taki jest styl Mecheri, więc czego innego oczekiwać?

Keiko Mecheri, Iris d’Argent
Nuty: irys, hesperydy, ambra, drzewo cedrowe, akord szyprowy
Twórca: Keiko Mecheri
Rok powstania: 2009

Keiko Mecheri, Iris Pourpre
Nuty: irys, ylang-ylang, akord szyprowy
Twórca: Keiko Mecheri
Rok powstania: 2009
Fot. nr 3 pochodzi ze strony messiah.edu

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
Iwina
Iwina
1 rok temu

Dość słabo je opisałeś nie podoba mi się uważa ze z góry złe byłeś nastawiony do tego zapachu .
Kto cię tak skrzywdził