Nagła potrzeba, żeby pachnieć świeżo i w miarę bezinwazyjnie zaowocowała użyciem męskiego APOM. Trzeba przyznać, że nazwa robi wrażenie, które potęguje niewiedza. A Piece of Me, i już skrót się nam rozwiązał. O samym zapachu krótko, choć nie wynika to z jego marności.
Kwiat pomarańczy był tematem męskich prac gruzińskiego perfumiarza (choćby Fleur du Male) i jak się okazało może być w miarę zjadliwy dla faceta. Oczywistością jest, że w grę nie wchodzi odmiana pudrowo-tropikalna rodem z interpretacji Lutensa. Tutaj postawiono na świeżość, taką jaka gościła w limitowanym L’Artisanie. Pewna doza kwasu, drzewne podstawy i już mamy zapach na wskroś samczy, choć sklecony z wymienionych ingrediencji. APOM początek ma właśnie taki iskrzący, świecący i świeży. Później w dość schematyczny sposób migruje w stronę klasycznego ujęcia bazy cedrowej z zadeklarowaną ambrą. Jak na niszę to potraktowany został dość ostrożnie, ale z drugiej strony samo użycie pomarańczowego kwiaty powinno zostać uznane za odważny krok. APOM to naprawdę dobry zapach, i przy tym bezsprzecznie męski. Na wiosnę jak znalazł.
Nuty: kwiat pomarańczy, ambra, drzewo cedrowe
Rok powstania: 2009
Twórca: Francis Kurkdjian
Fot. nr 1 pochodzi z dkpresent.wordpress.com