11 marca 2010

Bond No.9, Andy Warhol Success is a job in New York

Dziś zużyłem ostatnią kroplę. Mierzyłem się z tym zapachem dobrych parę tygodni nie mogąc wziąć w garść tych strzępek słów jakimi mnie raczył. Nie będę zaprzeczał, że historia tych perfum kierowała moje wyobrażenia w zupełnie inne obszary. W końcu powiedzcie sami, jak może pachnieć mijający kryzys gospodarczy? Już sam pomysł, żeby Success is a job in New York (AWSiajiNY) był zainspirowany światowym dołkiem to lekki szok. Poza tym nazwa jest koszmarnie długa. Flakon za to ładny, choć nie ma NIC wspólnego z zawartością. O niej właśnie teraz. Krótko i szybko, żeby nie bolało.

Zapach ma wielką ilość gumy balonowej w środku. Wielką ilość. To pewnie tuberoza tak się rozłożyła wokół innego składnika i pokazała swoją najbardziej badziewiastą odsłonę. Twarz blachary z potężnym trądzikiem. BLE! Jest wieczór, bo AWSiajiNY nie ma żadnej świetlistości. Czarna dziura nadpalonego plastiku pochłania wszystko. Będąc przy tworzywach sztucznych przypomniało mi się, że zapach palonych opon z dużej odległości przypomina woń truskawek. Tutaj owoców nie ma, ale są lepkie kwiatki, więc w sumie efekt podobny.

Najciekawsze jest jednak to, że takie badziewie nie dawało mi żyć i fiolka krzyczała, żeby ją opróżnić. Jak żyję na tym świecie, podobnie beznadziejnych i odpustowych kompozycji nie wąchałem zbyt dużo. To nie zapach kryzysu finansowego tylko twórczej impotencji.

Nuty: bergamotka, kardamon, gałka muszkatołowa, mandarynka, kolendra, ziele angielskie, tuberoza, róża, jaśmin, śliwka, irys, papryka, paczula, wanilia, benzoes, ambra
Rok powstania: 2009
Twórca: Claude Dir

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments