Bardzo często pojawia się ylang-ylang w kompozycjach perfumeryjnych, choć mało kto zdaje sobie sprawę czym tak naprawdę jest. Kiedyś dość powszechne było kojarzenie tej nuty z czymś syntetycznym, co nie występuje w przyrodzie. Oczywiście występuje, bo olejek ylangowy jest otrzymywany z kwiatów drzewa o wspaniałej nazwie (przynajmniej dla mnie) jagodlin wonny. Chcę, aby opisy składników na tej stronie były możliwie wiarygodne i dokładne, więc zmuszony jestem podać więcej szczegółów, ale nie będą one bolesne. Nasz jagodlin występuje w dwóch formach: genuina i macrophylla. Obie formy dają inne olejki. Z pierwszej otrzymuje się klasyczny olejek ylangowy, natomiast druga jest surowcem do otrzymywania olejku kanangowego.
O botanicznej specyfikacji nie będę wspominał zbyt dużo, bo nie to nas interesuje. Warto jednak zapamiętać, że kwiaty jagodlinu znane są ze swoich niesamowitych zielonkawo-zółtych kwiatów. W internecie znalazłem dość tanie zestawy do uprawy rośliny w domu, więc koneserzy tej nuty mogą spróbować uprawy. Dużo ciekawiej przedstawia się natomiast historia nazwy, bo „ylang-ylang” pochodzi od słów „Alang-Ilang”, co znaczy tyle co „trzepoczący” lub „migoczący”. Prawdopodobnie chodziło o charakterystyczny ruch płatków na wietrze. Wizualna wartość tej rośliny jest bowiem olbrzymia.
Goździki pochodzą z Moluków, jagodlin też. Dochodzę do wniosku, że to musiał być w przeszłości zapachowy raj na naszej planecie. Ciekawe jak jest teraz? Jednak nie z Wysp Korzennych a z Filipin pochodzi pierwsza kropla olejku ylangowego. Data pierwszej destylacji owiana jest tajemnicą, ale większość publikacji wskazuje rok 1872 i Manilę na miejsce urodzin. Sześć lat później pachnąca ingrediencja dotarła na paryskie targi perfumeryjne i tak zaczęła się jej oszałamiająca kariera. Od początkowych kilku ton rocznie, produkcja przekroczyła pułap 120 ton w XXI wieku. Centrum produkcji przeniosło się na zachód i opuściło Azję. Obecnie światowym potentatem w produkcji olejku ylangowego są afrykańskie Komory i Madagaskar.
Oczywiście sama produkcja olejku również ma swój rytuał. Dorosłe rośliny dają około 12 kg kwiatów, ale tylko z upraw sztucznych. Rośliny dziko rosnące nie nadają się po produkcji olejku ylangowego na dużą skalę i w dobrej jakości. Kwiaty zbiera się ranem. W przypadku jagodlinu kluczowe znaczenie ma czas od zbioru do destylacji. Musi on być możliwie najkrótszy, ponieważ kwiaty fermentują i pachnące związku ulegają rozkładowi. Kolejnym problemem jest duży udział estrów w olejku, które rozpadają się pod wpływem wody (temat pachnących związków poruszę za niedługi czas i przedstawię w jakiejś mało naukowej formie). Ten kłopot rozwiązano częściowo przez destylację od razu z wrzącej wody co pozwala skrócić czas otrzymywania olejku. Cały proces trwa około 20 godzin, ale olejek perfumeryjny zbiera się między pierwszą a czwartą godziną. Później jego jakość wyraźnie spada.
Teraz przejdźmy do tego co najważniejsze, czyli do zapachu. Ylang-ylang w perfumach zawieszony jest osi, której końce wyznacza z jednej strony jaśmin a z drugiej tuberoza. W moim odczuciu bliżej mu jednak do jaśminu, co potwierdza nagminne mylenie tych dwóch składników przez osoby bez perfumeryjnego wykształcenia. Opis zapachu olejku ylangowego jest różny w zależności od publikacji, z której korzystamy. Najczęściej przytaczane przymiotniki to: kwiatowy, balsamiczny, słodki i korzenny. Trudno się z tym nie zgodzić, choć na określenie „balsamiczny” chyba bym nie wpadł. Dla mnie olejek ylangowy bardziej skręca w stronę korzenną. Nie będę zanudzał też specyfikacją chemiczną, lecz wypada wiedzieć, że głównym składnikiem tego olejku, tworzącym „duszę” jest benzoesan metylu. W kompozycjach perfumeryjnych stosuje się zarówno olejki jak i absoluty. Chyba każdy zna Chanel No.5, No.19, Fidji, Anais Anais, gdzie jego brzmienie jest dość klasyczne. Olejek ylangowy jest również w Opium, gdzie wykorzystano jego korzenną stronę. No i jest w nowej wodzie Givenchy Eaudemoiselle, o której niebawem.
Fot. nr 1 pochodzi z candlemaking.com
Fot. nr 2 pochodzi z reneeashleybaker.files.wordpress.com
Fot. nr 3 pochodzi z freundfloweringtrees.com
Tekst na podstawie:
B. M. Lawrence, „Perfumer Flavorist”
E. Guenther, „The Essential Oils”
J. Góra, A. Lis, „Najcenniejsze olejki eteryczne”
A. Wasilenko, „Marzenie we flakonie”
i wykładów dr inż. W. Bruda