4 lipca 2010

Mark Buxton Nameless

Tworząc swoje dzieła Mark Buxton przypisuje im kolory, aby potencjalny klient mógł tym tropem wybrać odpowiedni dla siebie zapach. Nameless ubrał się w brunatno-czerwoną wstęgę i przewidziany został dla pragmatyków, ludzi pewnych siebie, poświęconych przyjaciołom, lubiących komfort zarazem. Może bardziej interesujący będzie fakt, że perfumy czerpią z obrazów, które roztaczają się w okolicach Jeziora Como we Włoszech i Szwajcarii. Ściślej mówią, Nameless ma wyrażać zachwyt nad okolicą, wypływającymi w jezioro łodziami, mnóstwem drzew i bezmiarem wody. Gdybym chciał to podsumować to musiałbym uznać tę kompozycję za reprezentującą pół składników używanych w perfumerii i pół aromatów naszej planety. Tak jednak nie jest, choć absolutnie nie wysuwam hipotezy o olfaktorycznej biedocie tego zapachu.

Męskie oblicze lawendy plus pięć ton papierowego kurzu, który zatyka płucne pęcherzyki, dusi niemalże i wykręca oskrzela. Przeładowanie totalne to się chyba nazywa, bo żadne inne wyrażenie nie przychodzi do głowy. Nameless jest drzewny do bólu, ale jednocześnie doprawiony tonami eugenolu. Obok gorzkiej, palącej poświaty roztacza się słodki fluid drzewny, którego nie zniosę. To coś na kształt kawy doprawionej toną trzcinowego cukru i posypanej zbyt dużą ilością cynamonu na wierzchu. Prawdę mówiąc liczyłem (wiem, że to głupia nadzieja), że Buxton przedstawi mi kwiat pomarańczy w wersji przyprawowo-drzewnej, ostrej, męskiej i wytrawnej. A tu zonk i nic z tego nie wyszło, bo tego kwiecia nawet nie uświadczyłem przez pół sekundy. Tylko papier i zfluidyzowana słodycz. Celem porównania napisze, że to są klimaty bardzo w stylu Cashmere for Men (C. Fissore) a z sephorowców najbliżej mu do Gucci Pour Homme, choć brak tu tego tzw. „patosu”.

W zasadzie Nameless idzie do powtórki w zimie, bo upały mu nie służą.

Nuty: mandarynka, kardamon, kwiat pomarańczy, lawenda, cynamon, kawa, goździki, jaśmin, ambra, labdanum, drzewo gwajakowe, paczula, drzewo cedrowe, benzoin
Rok powstania: 2009
Twórca: Mark Buxton
Dostępność, cena, linia: w Polsce nieosiągalny; na luckyscent.com za 100 mL wody perfumowanej zapłacimy 140 $

Fot. nr 2 z italianvisits.com

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments