10 września 2010

Hermes Voyage d’Hermes – podróż po okręgu

Voyage d’Hermes dopiero teraz zadebiutował na polskich półkach, na szczęście w imponującym stylu. Trudno zresztą coś zarzucić szacie graficznej tych perfum i dziwić się zachwytom. Zarówno kampania reklamowa, jak i samo opakowanie należą do najlepszych jakie miałem przyjemność widzieć w tym roku. Flakon został zaprojektowany przez Philippe Mouquet’a. Z założenia miał przypominać rzecz „piękną, mądrą, inteligentną, zmysłową, uniseksualną, prostą, lekką, ponadczasową, nowoczesną (…)”. I tak jest. Wykonany z aluminium, kształt odziedziczył po strzemieniu. Dzieło sztuki użytkowej po prostu.

Teraz czas na reklamę. Absolutnie najciekawsza ze wszystkich, które widziałem. Może tylko Nemo Cacharel może się równać do tej hermesowej, choć i w niej wykorzystano koński motyw. Patrzcie i syćcie oczy…

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=puIbWdjzRSg?fs=1]

…, bo na nasycenie nosów nie ma co liczyć. Owszem zapach może uchodzić za ciekawy, kiedy porównamy go do Boss’ów i innych Lacoste. Prawda jest jednak taka, że po Ellenie oczekiwałem czegoś więcej. Voyage d’Hermes jest zawieszony między Terre d’Hermes (którego nie trawię) a Cartier Declaration (który jest mi obojętny). Na początku eksploduje zielonymi cytrusami, później zaczyna kręcić w nosie w rytm słodkich przypraw (kardamon?, imbir?). Wątku dominującego nie odnalazłem, bo wszystko jest jakieś przygaszone, bezsilne. Kompozycja zdaje się śpiewać bez zjedzonego śniadania. Z tego powodu wszystko jest bardzo jednorodne i ciekawy zielono-dymny wątek jaki wygrzebałem spod ton żenady zamiast ożywić odbiorcę przenosi go do muzeum, gdzie wszystko jest pokryte wiekowym kurzem.

Minimalistyczny styl Elleny jest tu bez dwóch zdań wyczuwalny, ale zabrakło bożej iskry. Trudno zresztą mówić o niej skoro perfumiarz cały czas kroczy po jednym okręgu i ani myśli o zmianie kursu. Efekt? Jest nudno, wtórnie, sennie i nijako.

Nuty: piżmo, nuta drzewna, cytrusy
Rok powstania: 2010
Twórca: Jean Claude Ellena
Cena, dostępność, linia: zapach występuje w 3 pojemnościach (35 mL, 100 mL i 125 mL- refill), w linii również deo spray i żel pod prysznic i do włosów; dostępny w perfumerii Douglas
Fot. nr 2 z pw.edu.pl

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
9 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
skarbek
14 lat temu

a reklama taka miła dla oka….

Dominkab
14 lat temu

Reklama piękna! A opakowanie to mi raczej z telefonem komórkowym się kojarzy. LG shine albo Motojewel np 😉

Marcin Budzyk
14 lat temu

Wiedziałem, no prostu wiedziałem, że z czymś codziennym mi się ta butelka kojarzy. Teraz Dominiko już wiem, że to właśnie o komórę chodziło.

Anonimowy
Anonimowy
13 lat temu

A mógłbyś napisać jak z utrzymywaniem się na skórze? Z góry dzieki:)

Marcin Budzyk
13 lat temu

Nie pamiętam już. 🙁

Anonimowy
Anonimowy
13 lat temu

Nie szkodzi. Dzięki za odpowiedz. super blog niesamowicie piszesz o perfumach będę wpadać regularnie:)

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

Uwielbiam środek- eksplozję przypraw, cytrusowy jeszcze orient ;D… Niestety, na obiecującym wstępie wszystko się kończy. Trwałość mgiełki zapachowej :(((
Pozdrawiam,
Lovechild

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

Kupiłam 1,5 roku temu 100 ml – wersję Pure Parfum. Zapach w tej wersji jest znacznie ostrzejszy, znacznie bardziej męski na początku, potem w fazie środkowej staje się delikatniejszy, zielono-cytrusowy. Końcówka na mnie jest bardzo delikatna, mleczno-świetlana… Niestety zazwyczaj trzyma się tak blisko skóry, że dla mnie jest prawie niewyczuwalna, choć zapewne dla otoczenia – stopień natężenia w sam raz. 🙂 Mimo wszystko dla kobiet to trudny zapach, używam na zmianę z Ormonde Jayne "Ormonde Woman" i jednak zdecydowanie wolę te ostatnie.

Anonimowy
Anonimowy
7 lat temu

A mi sie bardzo podoba, w koncu konkretny zapach meski… Nie jakies mydliny typu Bossy, Lacoste i inne z tej samej rozlewni… pachnace prawie identycznie… Hermesy wlasnie maja te iskre… ktorej nie moze znalezc autor… a ten model jak najbardziej ma cos z wersji Terre, ale to wlasnie lubie w markach, nie odchodza od swoich fundamentow i nie probuja wymyslac kola na nowo… Mimo ze jest to woda toaletowa to i tak twierdze przez opinie innych w otoczeniu ze utrzymuja sie caly dzien i nie draznia nosa jak np. Cartiery L'Envol de Cartier ktore ostatnio nosilem… Nie powiem nie sa zle.. jednak opis powyzej idealnie sie do nich odnosi… Tekst idealnie napisany pod ten wlasnie zapach… na poczatku jest mocne uderzenie, a potem gasnie jak spadajaca gwiazda… bez szalu…
Te Hermesy mile mnie zaskoczyly i na pewno do nich wroce.. jednak wole za kazdym razem szukac nowego zapachu…