![]() |
Fot. 1. Butik Le Labo w Londynie. |
Po pojawieniu się perfum Editions de Parfums w perfumerii GaliLu ostatnią z wielkich marek perfumeryjnych niedostępną w Polsce zostało Le Labo. Nalewane z baniaków pachnidła stały się przebojem na całej planecie. Świat zwariował na punkcie prosto nazwanych zapachów w topornych flaszkach i z aptecznymi etykietami. Każda ich nowa premiera jest przyjmowana z olbrzymim entuzjazmem i nadziejami, które zawsze się spełniają.
![]() |
Fot. 2. Butik Le Labo w Nowym Jorku. |
Ich flagowe butiki stoją we wszystkich globalnych metropoliach klasy Alfa++. Od roku 2000 ten status osiągnęły tylko Londyn i Nowy Jork. Kolejny salon Le Labo znajduje się w metropolii Alfa+. Przez 8 lat (od 2000 do 2008) tylko cztery miasta osiągnęły ten poziom (Paryż, Tokio, Hongkong i Singapur). Butiku Le Labo dorobiła się stolica Japonii. Brak na liście Paryża dobitnie pokazuje z jaką dbałością wybierane są lokalizacje ich flagowych siedlisk. Poza wspomnianego Londynem, Nowym Jorkiem i Tokio własnym salonem może pochwalić się Los Angeles (miasto kategorii Alfa-).
![]() |
Fot. 3. Stoisko Le Labo w Liberty. |
Oprócz wspomnianych salonów własnych na całym świecie jest sieć perfumerii oferujących ich zapachy. W tym rozdaniu po raz kolejny docenione zostały dwie lokalizacje Alfa++. Liberty w Londynie i Barneys w Nowym Jorku oferują całą linię Le Labo niezależnie od butików flagowych podobnie jak Barneys w Los Angles. Poza tym wyróżnione perfumerią z Le Labo są następujące miasta: Paryż (Alfa+), Berlin (Beta), Amsterdam (Alfa-), Dubaj (Beta+) i Sydney (Alfa+) oraz amerykańskie: Dallas (Beta), San Francisco (Beta+), Las Vegas (poza klasyfikacją) i Chicago (Alfa).
![]() |
Fot. 4. Polska- GaliLu. |
Dlaczego o tym piszę? Le Labo to nie Editions de Parfums Frederic Malle, które w samej Francji i Włoszech ma od bólu głowy punktów sprzedaży.
Parę wniosków
– ludzie z Le Labo faworyzują Stany Zjednoczone, co jest logiczne jeśli wziąć pod uwagę pochodzenie marki (to tłumaczy dlaczego można kupić ich produkty w takim Las Vegas);
– punkty tej marki znajdują się tylko w krajach wysoko rozwiniętych, o PKB/mieszkańca co najmniej 30 000 $.
– wszystkie punkty sprzedaży poza Stanami Zjednoczonymi znajdują się w miastach kategorii co najmniej Alfa (poza Berlinem i Dubajem, ale zestawienia GaWC są robione co 4 lata i w 2012 na pewno będą miastami Alfa, bo Berlin dorobi się wielkiego portu lotnicznego a Dubaj ogólnie zwyżkuje w szybkim tempie)
![]() |
Fot. 5. Polska- Quality. |
Warszawa jest najwyżej sklasyfikowanym miastem kategorii Alfa-, zaraz za Chicago i przed Amsterdamem. Problem jest taki, że TO JEST POLSKA. Choćby Missalowie lub GaliLu obiecywali góry złota spece tej firmy nie zgodzą na taką lokalizacje, bo PKB na mieszkańca w Polsce jest o wiele niższe od wszystkich powyższych krajów, które dorobiły się punktów Le Labo.
Najbiedniejszy kraj, w którym można kupić produkty Le Labo (Japonia) ma PKB/ osobę rzędu 32 000 $ (w USA- 46 000 $). W Polsce jest to 18 000 $. Czy to wymaga komentarza???
Nie wspominam już o tym, że oferując zapachy Le Labo trzeba mieć odpowiednie zaplecze, którego Quality ani GaliLu nie są w stanie zaoferować, bo w żadnej lokalizacji nie ma dość miejsca na postawienie całej maszynerii, która jest wymagana od punktów sprzedaży…
Słowem- w Polsce o Le Labo możemy pomarzyć…
Fot. nr 1 z entrepreneur.com
Fot. nr 2 z perfumecritic.com
Fot. nr 3 z blog.liberty.co.uk
Fot. nr 4 z modecodesign.com
Fot. nr 5 z missala.pl