Oczekiwania są ogromne. To w końcu sam Bertrand Duchaufour i L’Artisan. Duet płodny i sięgający gwiazd w dodatku. Przy tej kompozycji nie bez znaczenia były stambulskie konotacje. Osobiście mam w głowie dwa obrazy tej tureckiej metropolii. Pierwszy, z „Nazywam się Czerwień”, to obraz miasta melancholijnego, uśpionego w chaosie XVI wieku i… zaśnieżonego (moment z mrozem wyrył się w mojej pamięci najbardziej). Jest też Stambuł współczesny, który jest drugim najwyższym miastem Europy, nowoczesny, dynamiczny, ale jak zawsze pełen kontrastów. Nie można też zapominać o słodkich loukhoum, które z Turcją kojarzyć się fanom perfum powinno jako pierwsze.
Traversee du Bosphore ma być zapachem wąskich uliczek tego miasta, ogrodów, słodyczy i wszędobylskich tulipanów… Ma być… Obiecanki, cacanki, głupiemu radość. Pachnie starą pomadką do ust i wątpliwej świeżości sokiem marchwiowym w skórzany bukłaku. To bez wątpienia
![]() |
Fot. nr 2. Stambulska dzielnica Maslak. |
optymistyczna wiadomość dla koneserów wcześniejszych, podróżniczych perfum Bertranda Duchaufoura- Dzongkha i Timbuktu. Trzeba na uwadze mieć to, że Traversee du Bosphore ma niższy poziom oryginalności od pierwszej propozycji a z drugą przegrywa chyba w każdym aspekcie. Ogólnie rzecz ujmując, trzeba tę kompozycją rozważać w kontekście kolejnej porażki wspaniałego perfumiarza, ale z jednym zastrzeżeniem. O ile poprzedni Sartorial był kiepski od prawa do lewa, to TdB na jego tle prezentuje się ciut lepiej.
Patrzę na nuty. Widzę m.in. jabłko i granat. Są możliwe do wykrycia. To główni sprawcy efektu pomadki ochronnej do ust. Słodko, chemicznie ze sporą dozą kwasów owocowych, ale absolutnie nie cytrusowych. Później nasz kosmetyk wybrzmiewa różą. Dalej jest mdło i nijako. Czerwony kwiat wieje odpustem, podróbką sprzedawaną turystom i dobrą jakością inaczej. Wchodzi w marchewkowe i lekko wilgotne klimaty. Przypomina zaschniętą ślinę na ustach dziecko, które oblizywało usta. Z 90 % pewnością mogę stwierdzić, że to zasługa irysa. Bardzo podobnego do tego użytego w Dzongkha. Później to wszystko jeszcze bardziej staje się bezbarwne i mdłe. Na scenę wchodzą białe piżma, lekko brudna nuta benzoinu. One jeszcze mocniej spychają Traversee du Bosphore w stronę tanich środków do pielęgnacji.
Nic nie uratowało olfaktorycznego wyobrażenie Stambułu. To nie Bosfor, nie Złoty Róg, nie zaśnieżone dachy XVI-wiecznych chałup, nie drapacze chmur. To turecka podróbka markowej pomadki Chanel. Innych powiązań z Turcją nie stwierdzam. Bertrand zaliczył kolejny upadek, złapał następnego zająca, ale jak to mówią „do trzech razy sztuka”.
Nuty: imbir, jabłko, granat, szafran, irys, tulipan, benzoin, palisander, róża, pistacje, piżmo, drzewo cedrowe
Rok powstania: 2010
Twórca: Bertrand Duchaufour
Cena, dostępność, linia: za 100 mL wody perfumowanej zapłacimy 430 zł w perfumerii Quality Missala
Fot. nr 2 z guzelresimler.name.tr
Fot. nr 3 z thebeautybrains.com