Tak się już przyjęło, że każda premiera marki Serge Lutens to wielkie wydarzenie, które staje się jednym z głównych w całym roku. Nie inaczej jest i teraz, kiedy Pałac w Paryżu zapowiedział premierę perfum zainspirowanych tostem, i to w dodatku posmarowanym masłem. Jeux de Peau…
Kto oczekiwał aromatu świeżo pieczonego chleba, czy nawet świeżego tosta, musi się poczuć zawiedziony. Kompozycja jest trochę ulepna, trochę zahacza o gourmand, i mnie kojarzy się z Chypre Rouge. Tam były jakieś żelki, które w formie nadtopionej czuć w Jeaux de Peau. Bo trzeba powiedzieć, że najnowszy Lutens pachnie słodko, ale tandetnie jednocześnie. Niech potwierdzeniem tych słów będzie fakt, że 3 osoby, którym podetknąłem blotter pod nos, nie skojarzyły go z tostem, ale z wanilią i kwiatami.
Na minus trzeba wziąć płaską bazę, w której utopione są jakieś słodkie, zasuszone elementy nie-wiadomo-czego. Na upartego można się doszukiwać jakiś koneksji z sandałem i jego kremową formą, ale generalnie Jeux de Peau pachnie niezidentyfikowanym ulepem, zakalcem bez mała. Jest świadectwem, że Lutensowi skończyły się pomysły, wena twórcza uleciała, starość zdobywa władzę nad talentem. Przykre to, lecz jakie prawdziwe.
O, i jeszcze napisze, że jest to nieudana podróbka Miroir des Envies. Jak lecieć, to po całości. 🙂
Nuty: tost, masło, drzewo sandałowe, lukrecja, morela, nuta kwiatowa
Rok powstania: 2011
Twórca: Christopher Sheldrake
Cena, dostępność, linia: za 50 mL wody perfumowanej zapłacimy 355 zł w wybranych perfumeriach Douglas, GaliLu i Quality.
Fot. nr 2 z niebowgebie.blox.pl