Calvin Klein Contradiction znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl
O najnowszych premierach marki Calvin Klein nie lubię się wypowiadać, ponieważ w 90 % są krzywdą dla sztuki perfumeryjnej. Wystarczy przypomnieć sobie Beauty lub męski CK Free Men. Kiedyś jednak ta firma wyznaczała trendy. Pozwolę sobie wymienić Obsession, pierwszy z entuzjazmem przyjęty uniseks One, czy nawet nową, bo pochodzącą z 2005 roku Euphorię. Nie będę roztrząsał powodów, dla których brand odszedł od zapachowej finezji i ordynarnie postawił na ulepy.
Teraz jednak będzie o kompozycji, która znajduje się nad kreską. O Contradicition for woman. W późnych latach 90. Calvin Klein postawił na zapach świeży, kwiatowy, ale ze zmysłowym, lekko orientalnym zacięciem. Postawiono na kobietę, która „zawsze jest taka sama, i nigdy nie jest taka sama”. Okazało się, że przedstawicielkom płci pięknej właśnie tego brakowało. Po epoce wybitnie ciężkich klasyków, która skończyła się jakoś w drugiej połowie lat 90., Contradiction było nową jakością. Pomostem, między tymi złotymi czasami sztuki tworzenia a żenadą z jaką przyszło się nam stykać przez następne lata (ten okres trwa do dzisiaj, choć widać tendencję rosnącą). Przy tym wszystkim perfumy Kleina nie były nijakie.
Narkotyczne, mocno kwiatowe wejście obfitowało w ładunki zimna. Zapach nasycony słodyczą róży i duszącym akordem piwonii został doprowadzony do równowagi przez szalenie ostry eukaliptus i charakterystyczną woń konwalii. W ogóle mam wrażenie, że rozbijanie Contradiction na poszczególny nuty nie ma większego sensu, bo tworzą one bardzo ścisły obraz, dopełniają się. Zresztą i tak czuję, że mój nos nie nadąża za tym całym bogactwem i mam trudności z wyizolowaniem jaśminu, orchidei, czy lilaka (błędnie nazywanego bzem). Scena na której poszczególne kwiaty zmieniają się rolami jest cały czas obleczona w zimną, metaliczną zieleń, za którą stoi (jak mniemam) eukaliptus i niektóre frakcje kwiatowych składników. Bardzo mi się podoba o dziwo. Z czasem traci zupełnie różany akcent, kwiatowe migotliwe nuty lekko opadają na dość twardą bazę. Według oficjalnych informacji nuty bazy zostały ukręcone z bobu tonka i drewna sandałowego. Nie czuć tego. Baza przypomina mi lekko zasuszone kwiatowe łodygi, ledwie maźnięte drzewnym pędzlem.
Podoba mi się też butelka. Walec z aluminiowym korkiem nakładanym na niemal całą butelkę. Proste, ale jakże ujmujące.
Nuty: róża, piwonia, konwalia, jaśmin, orchidea, eukaliptus, lilak, kwiat gruszy, drewno sandałowe, bób tonka,
Rok powstania: 1998
Twórca: Ann Gottlieb
Cena, dostępność, linia: woda perfumowa dostępna w wielu pojemnościach wraz z szeroką linią uzupełniającą
Trwałość: średnia; około 4-5 godzin
Fot. nr 1 z perfumeria24.pl
Fot. nr 2 z vi.sualize.us