1969 ma przywoływać skojarzenia z erotyką. Trudno, żeby nie przywoływał. I pewnie Gerald Ghislain, perfumiarz, nie miał na myśli faktu, że Milo Manara zaczyna majstrować w tym roku ze swoimi świetnymi, pikantnymi komiksami. Ale już mniejsza z nazwą i inspiracją, bo nie o tym dziś chciałem mówić. Zdecydowałem się potraktować te perfumy jako zwykły zapach i szukać niezwykłości nie w barwionej skorupie marketingu, ale we wrażeniach…
Zapach jest słodki, pikantny i szalenie zmysłowy. Czekoladowo-owocowy. Rozpoczyna się feerią świetlistych owoców. Przypomina to trochę migotanie brylantów. Pojedyncze nuty pokazują się na ułamek, aby za moment zniknąć, a za dwa znów się pojawić. Fenomenalne uczucie, które potęgowane jest w też w głębszej części 1969 za sprawą róży i przypraw. W ogóle trzeba przyznać, że Gerald Ghislain miał świetny pomysł na tę kompozycję, bo stworzył ją na zasadzie kontrastów. Ostre nuty przeplótł miękkimi osiągając nieziemski wprost rezultat. Potwierdzeniem moich słów niech będą jeszcze dalsze etapy rozwoju kompozycji. Wtedy miejsce migotliwych diamentów zajmują palące przyprawy (wedle relacji producenta jest to goździk i kardamon) a rolę kontrastu spełnia czekoladowo-kawowa mieszanka wzbogacona o puszyste piżmo. Po prostu nie można nie dostrzec fenomenu tej kompozycji, choć może po prostu moja skóra tak ją podkręca.
Na sam koniec powiem, że 1969 jest dostępny też w małej pojemności 14 mL za około 115 zł. Osobiście jestem fanem takich pojemności i te perfumy marki Histoires de Parfums raczej na pewno zagoszczą na mojej półce po zużyciu próbki. Pierwsza klasa!
Nuty: brzoskwinia, akord owocowy, róża, białe kwiaty, kardamon, goździk, paczula, czekolada, kawa, piżmo
Rok powstania: b.d.
Twórca: Gerald Ghislain
Cena, dostępność, linia: za 120 mL wody perfumowanej zapłacimy 540 zł w Horn&More;
Trwałość: dobra; około 8 godzin
Fot. nr 2 z free-extras.com