O tym, dlaczego włoska wyspa Capri zajmuje szczególne miejsce w dorobku tej marki pisałem przy okazji recenzji ich zeszłorocznych nowości. Dziś bogaty, przepełniony historią obraz zdaje się nie do końca aktualny. Lady zrywa z woalem starożytnych inspiracji i wyprowadza firmę na nowe wody, nie współczesne, ale naznaczające swoimi wartościami dzisiejszy dzień. Przed Państwem Capri lat 20. XX wieku. Stolica odrzuconych… Na przykładzie Lady widać to bardzo wyraźnie, bo jej kompozycja jest oparta niemal wyłącznie na ciężkich, zawiesistych kwiatach. Florystyczna nuta ma bardzo wyraźne staroświeckie zabarwienie, wręcz babcine, ale czuć tam pomysł rodem z XXI wieku. Początek jest ekspansywny, ale nie otumania pudrem, czy a’la aldehydowym otwarciem. Całość przypomina domino, w którym najwięcej jest jaśminowych kostek. Nie upada ono jednak na raz, ale w zwolnionym tempie, tak jak gdyby każdy kawałek był spowalniany przez klejący miód. Czasami nawet wyobrażam sobie skrystalizowane kawałki, które łechcą mój nos. Z czasem wśród kostek pojawia się coraz więcej irysów, a miodowa podstawa drewnieje. Lady staje się kobietą zmysłową o cerze barwy kawa z mlekiem. W bazie ostrości są wygładzone niemal zupełnie i odczuwać możemy zapach przyjemny, jak dotyk wypolerowanego drewna. Obecności paczuli można się tylko domyślać. Piżmo i sandał to fakt.
Zdaję sobie sprawę, że to nie jest materiał na bestseller, ponieważ po przelotnym teście Lady wydaje się odpowiednia tylko dla starych pudernic. Zachęcam jednak do dania szansy tej kompozycji. Nigdy nie wiadomo, jaką drogę obierze spadające domino…
Nuty: cyklamen, bergamotka, ylang-ylang, jaśmin, konwalia, irys, brzoskwinia, drewno sandałowe, paczula, piżmo
Rok powstania: 2011
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: za 50 mL wody perfumowanej zapłacimy 440 zł w perfumerii Quality Missala
Trwałość: cały dzień
Fot.nr 2 z winsomeaunt.blogspot.com