![]() |
Slava Zaitsev Nikita. |
Ło, matko. Czego to ja się nie naczytałem o legendarnej, wycofanej, wybitnie niedostępnej Nikicie rosyjskiego projektanta Slavy Zaitseva! Że orientalny, że drzewny, że trudny, że cuda na kiju normalnie!
Zderzenie z rzeczywistością było bolesne, ale tylko dlatego, że oczekiwania miałem słoniowe. Nikita okazała się zapachem kwiatowym. Nie ma tu jednak róży, ani jaśminu, a jedynie kwiat tiary z Tahiti. To składnik, który bywa nazywany najbardziej intensywną wonią kwiatową wykorzystywaną w perfumerii. Dla mnie to również jeden z największych koszmarów zapachowej kariery. Ciężki, oleisty, tropikalny i nieco zeschnięty. W tych perfumach na szczęście został otoczony przez wibrujący początek i miękką, drzewną, rozkoszną wręcz bazę. I mimo że tiara deklarowana jest jako składnik nut głowy to czuć ją od początku do niemal samego końca. W środkowym etapie jest jednak tak czysta, że ledwo mogłem zaczerpnąć tchu. Tak chyba może się czuć żywcem pogrzebana osoba w trumnie z mnóstwem kwiatów.
Legenda została szybko przeze mnie rozjechana, ale nie czuję magii tych perfum. W dodatku są wybitnie ulotne. Podejrzewam, że cały szum na Nikitę wziął się z tego, że flakon z założenia ma przypominać prawosławną cerkiew. Niestety, tylko flakon.
Nuty: imbir, papryka, mandarynka, tiara, drewno sandałowe, piżmo, wanilia, ambra
Rok powstania: 2007
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: zapach wycofany z produkcji
Trwałość: bardzo, bardzo słaba; po 2-3 godzinach nie czuć niczego już