Frapin mile zaskakuje. Naprawdę. Lecz chyba tylko mężczyzn.
Woń to wytrawna, trochę ostra. Tytoń został przedstawiony w postaci suszu zawieszonego gdzieś pomiędzy wędzonymi ziołami a garbowaną skórą. Jeśli jednak wyobrażacie sobie pachnidło o diabelskiej mocy, to jesteście w błędzie. Spekaeasy jest lekki i harmonijny. Mocny natomiast jest na tyle, żeby mówić swoją opowieść, żeby zainteresować słuchaczy, a nie powalić ich na ziemię.
Pewien niedosyt czuję z powodu stale gorzkiego posmaku tych perfum. To jednak cecha pożądana przez wielu mężczyzn, więc trudno mówić o wadzie. O tyle to ciekawie, że nawet początkowy akord rumowy jest palący i mało słodki. Gorycz jest również wyznacznikiem bazy. W tym wytrawnym morzu, Speakeasy jest przeze mnie odbierany jako woń zrównoważona, płynna, bez nagłych zwrotów akcji. Jedyną poważną ujmą dla twórcy nowego zapachu Frapin jest obecność duetu białe piżmo-geranium. Dwa składniki nie są złe same w sobie, ale przyczepię się do tego, że haczą w niektórych momentach o męskie nowości z półki selektywnej. Bierzcie jednak poprawkę na mój wyczulony na tym punkcie nos.
Nuty: rum, piołun, pomarańcza, limetka, mięta, geranium, tytoń, labdanum, styraks, liatra, nieśmiertelnik, bób tonka, białe piżmo
Rok powstania: 2012
Twórca: Marc Antonio Corticchaito
Cena, dostępność, linia: za 100 mL wody perfumowanej zapłacimy 395 złotych
Trwałość: bardzo dobra, około 8-9 godzin
Fot. nr 2 z ifood.tv