Kadzidło piękne, tłuste, miękkie, z żarżącym się węglem w tle. Andrea Maack szczęśliwie wraca do źródeł i prezentuje zapach będący zaprzeczeniem zimnego, kardynalskiego Craft.
Coal nie jest jednak kompozycją zmieniającą się w czasie. Podczas dwóch testów nadgarstkowych i jednego globalnego, pokazał charakter ciepłego pluszaka w fazie półsnu. Zapach nie jest ostry, ani mocno żywiczny. Kadzidło ma nim charakter obły, bardzo przyjazny, ale jednocześnie nie zarzucę mu braku wyraźnej faktury.
Gdybym miał porównywać Coal z innymi perfumami to najbliższa mu jest propozycja Annick Goutal – Encens Flamboyant. O ile w EF słodycz bazy jest warunkowana nutami iglastymi, to Andrea Maack postawiła na subtelną skórę i papirus. To istotna różnica, choć wyczuwalna dopiero w bazie. Poza tym to jeden z nielicznych elementów, które zmieniają się podczas noszenia Coal. Jak już wspominałem to zapach piękny, choć mało zmienny.
Poziomem urody może równać do najlepszych z kadzideł, choć brak mu kościelnego charakteru. Nie ma w nim też smoły i wulkanicznych wyziewów. Poniekąd fascynujące jest to, że bez odwoływania się do dwóch powyższych obrazów, powstały perfumy o takiej urodzie.
Nuty: papirus, czarny pieprz, syczuański pieprz, jałowiec, paczula, drewno cedrowe, drewno sandałowe, węgiel, skóra
Rok powstania: 2013
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: za 50 mL zapłacimy 395 zł
Trwałość: bardzo dobra, około 9 godzin
Fot. nr 1 z zasobów Andrei Maack
Fot. nr 2 z patriaenergycoal.files.wordpress.com
Fot. nr 3 z zasobów Andrei Maack