23 czerwca 2013

A Lab on Fire Liquidnight — zaklęcie płynnego mroku

Marka A Lab on Fire pojawiła się w Polsce w ubiegłym roku. Niestety, trzy pierwsze kompozycje były na tyle słabe, że nawet nie absorbowałem nimi Waszej uwagi. Z Liquidnight jest inaczej. Bardzo inaczej. Zresztą nazwa zobowiązuje.

Zapach faktycznie jest mroczny. Przymiotnik ten, choć o wielkiej sile, sam jeden jest krzywdzącym opisem doznań niesionych przez Liquidnight. Żeby w pełni opisać aromat stworzony przez Carlosa Benaim’a musiałbym użyć pewnie kilkuset innych wyrazów. Postaram się zatem napisać choćby namiastkę tego, czym pachnie Płynny Mrok.

Dark Street, Kazuyo Akimoto

Pierwsze skojarzenie to kadzidło. Pół sekundy za nim pojawiają się układy scalone. Następna chwila niesie wrażenie ciepła. Niestety, Liquidnight jest, według mojego pojęcia, zapachem całkowicie offowym i awangardowym. Trudno jednoznacznie porównać go do innych perfum czy woni. Weźmy np. wrażenie ciepła. Rozgrzany aromat przypomina z jednej strony kuchenną woń przypraw, z drugiej – ciepło buzujących ciał. Łącząc te skojarzeniea mogę powiedzieć, że widzę dużego, pofalowanego czipsa paprykowego. Przekąska jest lekko tłustawa, pięknie zarumieniona, pokryta prawdziwą papryką. Pani karmi nim Pana. W tle słychać trzask drzew w kominku. Zza okna dobiega woń iglastych żywic i rozgrzanego runa. I zachodzę w pamięć, skąd ja znam ten obraz… Mam! Tak pachniały Like This. Te widoki odnalazłem też w My Oud, Sideris i Rejouissance…

Lecz Liquidnight jest w pewien sposób inny. Do tego pozornie frywolnego obrazu, za który odpowiada szafran, dokłada kłęby dymu. Drwa w kominku w żadnym wypadku nie są tu wystarczającym porównaniem, bo zapach ten przede wszystkim jest „kadzidlakiem”. Tony płonącego olibanum nie tworzą tu jednak katedralnych konotacji. Próżno szukać tu strzelistych iglic katedry w Reims. Bliżej A Lab on Fire do szczątków drewnianej kaplicy na dalekiej Syberii. Tym pokrętnym sposobem dochodzę do trzeciej podpory tych perfum. Moglibyście zapytać: „Dlaczego szczątków?”.

No to ja odpowiadam: „Bo była w zasięgu meteorytu tunguskiego”. W Liquidnight czuć stopione żelazo, czuć wielkie tony rozgrzanych metali. Pędzący meteoryt świetnie się zatem nadaje do przedstawienia perfum. Przy tym wszystkim nie jest to akord chemiczny, ani przesadnie grubiański. Czasami przedrze się przez warstwy kadzidła, ale generalnie trzyma się drugiego planu, tam gdzie Pani karmi Pana.

Całość nie ma, według mnie, budowy trójstopniowej. Liquidnight zmienia się na skórze w sposób mało przewidywalny, ale wszelki przetasowania odbywają się w gronie znanych akordów. To, co pachnie na początku może się ujawnić w końcówce. I zazwyczaj tak jest. Nie zdziwi mnie jednak, że pewne osoby mogę go odebrać wyłącznie jako iglaste kadzidło, a inne jako metalizowanego kolosa. Trzeba zatem testować.

Na sam koniec krótkie słowo o autorze tej kompozycji. To, wspomniany już, Carlos Benaim – twórca Jasmin Noir, Euphorii, Pure Poison czy Flowerbomb. Nie ma zatem, przynajmniej oficjalnie, na koncie żadnych niszowych kompozycji, a wręcz przeciwnie – robił zapachy np. dla Avonu. Tym bardziej doceniam kunszt i sposób, w jaki debiutował. Mogę przypuszczać, że Liquidnight jest pomnikiem braku rutyny – niszowy nos nie popełniłby czegoś tak dobrego, tak offowego i tak innego.

Nuty: kadzidło, drewno hinoki, szafran, wanilia, piżmo, bergamotka, limona, lawenda,
Rok premiery: 2013
Twórca: Carlos Benaim
Cena, dostępność, linia: za 60 mL wody perfumowanej zapłacimy 550 złotych
Trwałość: bardzo dobra, około 8-9 godzin

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
23 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
RóżWKamieniu
11 lat temu

Domyślam się, że dla wielbicieli dymów i dziwadeł to będzie prawdziwa gratka.

Anonimowy
Anonimowy
11 lat temu

aż z monitora czuć ten zapaszek

Olfaktoria
11 lat temu

A mnie ciekawi, jak dotarłeś do tego zapachu 😀

Beata
Beata
11 lat temu

Czuję, że byłaby zachwycona tymi perfumami, dym, ciepło, metal- czego chcieć więcej. Szkoda tylko, że cena jest jaka jest. Nawet na niszę 1000 złotych za 100 ml to dużo

Marcin Budzyk
11 lat temu

Z pewnością. Liquidnight to kwintesencja niszy.

Marcin Budzyk
11 lat temu

Dziękuję za komplement. Staram się. 🙂

Marcin Budzyk
11 lat temu

Jest w Warszawie. Pięć minut od mojej uczelni. Proste. 🙂

Marcin Budzyk
11 lat temu

Cena jest wysoka – fakt. Szkoda, że nie niższa, bo wtedy z pewnością zapach byłby bardziej dostępny dla miłośników perfum.

Beata
Beata
11 lat temu

To jeszcze trzeba to powiedzieć tym co robią perfumy. 🙂

smerfetka
11 lat temu

Ten komentarz został usunięty przez autora.

JAROSLAV
11 lat temu

Ależ to musi być wspaniałe doznanie:)
będę o nim snił:)
pozdr,

Anonimowy
Anonimowy
11 lat temu

(…)"ciepło buzujących ciał" – a co to takiego buzujące ciało?
Może chodziło o buzujące ciepło ciał? 😉

Marcin Budzyk
11 lat temu

Wspaniałe, wspaniałe.

Marcin Budzyk
11 lat temu

Ten komentarz został usunięty przez autora.

Marcin Budzyk
11 lat temu

Jeśli ma być ściśle, to będzie. Myślałem o ciele przygotowanym do odbycia stosunku płciowego. Wiesz, buzujące hormony, buzująca krew, buzujące serce… w sumie składa się to na buzujące ciało.

Nie wykluczam, że może zbyt niedosłownie przekazałem tę myśl.

Anonimowy
Anonimowy
11 lat temu

Jeden mandarynokwy A LAb też jest fajny

Marcin Budzyk
11 lat temu

Tak, ale nie rewolucyjny. 🙂

JAROSLAV
11 lat temu

Zapomniałem dodać,że zapachy tej marki zajmowały bardzo wysokie pozycje w corocznych podsumowaniach blogierów i perfumiarzy na rok 2012:)

Marcin Budzyk
11 lat temu

Obawiam się, że będzie okazji. 🙂

Marcin Budzyk
11 lat temu

Mnie jakoś pierwsze trzy do nosa nie przypadły. No, ale wiadomo, co człowiek to inne wrażenia.

Anonimowy
Anonimowy
11 lat temu

zapisuje do koniecznych testów. tylko nie wiem kiedy trafie znow do galilu.

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

Myślę, że mógłby mi się podobać. Ewa M.

angelina
4 lat temu

hej, co Pan myśli o California snow?