Dwa zapachy Kiliana debiutowały niemal jednocześnie. O Musk Oud może kiedyś napiszę (to dość nudny splot oudu i róży). O trzeciej kompozycji z serii Asian Tales będzie dziś.
To brzoskwinia! Nuta jest wyraźna, jasna, głośna. Sądzę, że każdy ją zidentyfikuje bez czytania jakiegokolwiek opisu. W początkowym etapie zachwyca naturalnością. Jest prawie tak dobra jak Mediterranean Peach 15 Kriglera. Ma moc przenoszenia do dzieciństwa i kreacji soczystej brzoskwini gryzionej w ustach.
Później, niestety, jest gorzej. Zamiast słonecznego owocu mamy pomadkę o aromacie brzoskwini. Pojawia się woń lekko słodzonych kwiatów haczących o niższe półki mainstreamu. Flower of Immortality staje się coraz bardziej chemiczny, coraz mniej brzoskwiniowy i coraz bardziej nijaki.
Bazą jest tu coś białego, lekko słodkiego, trochę zbliżającego się do klasyka Pure DKNY. Po Kilianie oczekuję jednak czegoś więcej niż rozmyty koniec, którego największą zaletą jest to, że nie męczy.
Nuty: brzoskwinia, irys, bób tonka, róża, wanilia, piżmo, czarna porzeczka, frezja
Rok premiery: 2013
Twórca: Calice Becker
Cena, dostępność, linia: za 50 mL wody perfumowanej zapłacimy 765 zł
Trwałość: słaba, około 4 godzin