Snowing Rose. Róża i śnieg. Tego nie można było ominąć. Przyznam się, że zapach poznałem kilka miesięcy temu, ale dopiero dziś zdecydowałem się napisać parę słów… I to nie będą dobre słowa.
Marka Masaki Matsushima, która do niedawna była jedną z najciekawszych na półkach perfumerii, trochę zniża poziom. Snowing Rose jest tego kolejnym przykładem. To róża lekka i wodnista. Te dwie cechy nie są akurat wadą. Problemem jest zestawienie tych cech z nijakością i olbrzymią sztucznością kompozycji, od początku do końca.
Rozwój zapachu nie jest spektakularny, chociaż początek przenosi nas do czystej toalety z kostką o aromacie róży i czegoś słodkiego. Dla mnie jest to jednocześnie etap, który stanowi najbardziej szczere odbicie nazwy tych perfum. Później jest tylko gorzej. Zapach traci moc, a w końcu pachnie wyłącznie białym piżmem…
Nuty: róża, lotos, magnolia, nuty wodne, bergamotka, brzoskwinia, białe piżmo
Rok premiery: 2012
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana
Trwałość: dobra, około 6 godzin





