Estee Lauder Pleasures znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl
Pamiętam swój pierwszy raz z Pleasures, kiedy miałem kilkanaście lat i wąchałem tę buteleczkę w jednej z sieciowych perfumerii. Zapach wyrył się w głowie, a lodowata kwiatowość stała się dla mnie archetypem, wzorcem zimnej kompozycji kwiatowej. I choć dziś oceniam perfumy Estee Lauder nieco inaczej, to wciąż uznaję je za krok milowy światowej perfumerii.
Domyślam się, że debiutujące w 1995 roku pachnidło musiało zrobić na kobietach olbrzymie wrażenie. Fenomen wymaga jednak poznania kontekstu. Na początku lat 90. królowały na świecie kwiatowe kompozycje, ale wykonane na osnowie słodkich drzew, szypru, aldehydów czy paczuli. Żeby nie być gołosłownym przytoczę przykłady wielkich klasyków tamtego czasu: Laura Biagiotti Venezia, Joop Berlin, Aramis Tuscany per Donna… Trend ten, jeśli jest łamany, to w drugą stroną. Kobiety ubiera się w jeszcze cięższe, coraz mniej kwiatowe kompozycje. To właśnie wtedy powstaje legenda – Feminite du Bois – pierwsze, typowo drzewne perfumy dla płci pięknej.
Estee Lauder postanawia pójść w kierunku przeciwnym. Pleasures ma być wonią lekką (dla nosów ówczesnych), na wskroś świeżą i kobiecą. Pomysł okazał się sukcesem. Perfumy podbiły nosy klientek w Europie i Stanach Zjednoczonych, a dziesiątki wariacji na temat klasyka zapewniają mu wręcz nieśmiertelność porównywalną z wielkimi dziełami Chanel czy Dior.
Sukces Pleasures to sukces Annie Buzantian, wówczas uczennicy Alberto Morillasa. Oboje zawiesili swoje nozdrza nad kolbami dla Estee Lauder, ale z dzisiejszej perspektywy wydaje mi się, że to Ona miała większy wpływ na ostateczny kształt kompozycji. W Pleasures można odnaleźć zapowiedź jej wielkiego talentu w wykuwaniu kwiatowych, nostalgicznych i kobiecych na szpiku kości perfum. Wąchając zapachy ultraluksusowej marki PureDistance, nie można mieć co do tego żadnych wątpliwości.
W Pleasures czuć zimną lilię, czuć elfie lilaki. Jest nieco słodki jaśmin i lodowata konwalia. Zapach jest transparentny, ale stanowczy. Kwiatowe nuty plotą się w jedną całość. Nie są samodzielne. Świetnie ze sobą pracują. Słodycz jest ujarzmiona i delikatna. Spod ton świeżych płatków dochodzą cukrowe ciche niuanse tuberozy i wspomnianego już jaśminu. Czuć też przewrotną woń zielonych łodyg nasączonych roślinnym sokiem. Pleasures trwa na skórze długo, ale nie czuję w nim klasycznego trójpodziału nut. Według mnie to jednolita sfera, która znajduje się w ciągłym ruchu. Drga. Wibruje.
Nuty: lilak, konwalia, lilia, tuberoza, jaśmin, róża, frezja, czerwony pieprz, fiołek, geranium, piżmo, drewno sandałowe, drewno cedrowe, paczula
Rok premiery: 1995
Twórca: Annie Buzantian/Alberto Morillas
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 30, 50 i 100 mL
Trwałosć: dobra, około 7-8 godzin